1
Już Zygmunt August, z Jagiełłów ostatni,
Na śmiertelnych leżał marach,
Senat, kapłani, lud z nami pobratni
Wkoło przy świętych ofiarach
Stał w ciężkim żalu: wszędy płacz i jęki,
I smutnych dzwonów przeraźliwe dźwięki.
2
To martwe ciało i ten kir śmiertelny
Wszystkim w pamięci wystawiał,
Jak przez lat dwieście rod Jagiełłów dzielny
Polskę powiększał i wsławiał;
Wspominał każdy nadane swobody,
Świetne zwycięstwa, podbite narody.
3
Sięgał po berło Iwan, książę ruski,
Walezy z brzegów Sekwany,
I Jan, król szwedzki, i książę rakuski,
Lecz o chęciach dzielą się stany;
Niezgoda swoje roznieca pochodnie
I rzeź gotuje, i okropne zbrodnie.
4
Wtenczas poważny cnotą i latami
Firlej przed szyki wychodzi;
Braterskim głosem, słodyczą, prośbami,
Zburzone chuci łagodzi;
Woła: „Ktokolwiek ojczyznę miłuje,
„Niechaj większości zdania ustępuje”.
5
Tu mnóstwo głosem ogromnym wykrzyka,
Echo te śluby roznosi;
„Życzyrm wszyscy mieć królem Henryka”.
Prymas w niebo ręce wznosi,
Razi powietrze ciężkich dzwonów brzmienie,
I ludu radość, i kapłanów pienie.
6
Piękny to widok, prawo nader chlubne,
Gdy naród króla obiera,
Dlaczegoz duma przez rozterki zgubne
Wszystką z nich korzyść odbiera?
Czemuż, nie znając, jak karcić swywolę,
Gwałceniem prawa gotować niewolę?
7
Wybrany Henryk niedługo nam włada
Gdy o śmierci brata słyszy,
Rączego koma natychmiast dosiada
I samotrzeć w nocnej ciszy,
Gdy w śnie głębokim wszystko pogrążone,
Nieścigłym pędem dąży w obcą stronę.
8
Posiany za nim w tropy Jan z Tęczyna
Już go dognał w śląskiej ziemi.
„Ach! jakaż – rzecze – o Królu przyczyna
„Dzieli cię z tobie wiernymi?
„Rzucasz lud sławny dzielnymi zawody,
„By na burzliwe puszczać się niezgody.
9
„Nie dość za wielkim królestwo dla ciebie,
„Co Donu, Dźwiny dosięga?
„Na prawach, bitnym rycerstwie w potrzebie
„Spoczywa twoja potęga,
„Nie gardź tym berłem, co Piastowie mieli
„I ich następcy ze sławą dzierżeli.
10
„Jeszcze czcze blaski i bogactwa świetne
„Wpośród nas się nie znachodzą,
„Znajdziesz lud wiemy i dusze szlachetne,
„Co ci te dary nagrodzą.
„Ach! nie ma dla nas zbyt ciężkiej ofiary,
„By ci dać dowód poślubionej wiary”.
11
Mówiąc, sztyletu zza piersi dobywa,
Mimo króla przelęknienie,
Uderza i krwią własną się oblewa:
„Niech – rzecze – krwi tej strumienie
„Stwierdzą me słowa i będą dowodem,
„Z jakim, o Królu! dzielisz się narodem”.
12
Król na to, łzami rzewnymi zalany,
Wola: „O zacny narodzie!
„Głosem ojczyzny jestem powołany,
„Radzić jej w ciężkiej przygodzie;
„Powrócę jednak, a ten, co was ceni,
„Nigdy swych chęci dla was nie odmieni”.