Byl chłodny poranek zimowy. Termometr wzkazywał – 10 stopni mrozu. Ubrałam ciepła kurtkę, czape i rękawiczki. Jak co dzień, Gdy wybijała godz. 7.00 wyruszałam na zakupy. Zawsze chodziłam w jedno miejsce. Do stojącego niedaleko od mojego blokowiska Supermarketu. Pomimo wczesnej Pory zatłoczony byl sklep. Przy kasie, jakiś obcy mężczyzna krzyczał na strefy, dalej płakało dziecko, Natomiast przy wejściu samym na ławce siedział pan Marcin, wiecznie zapracowany historyk. Byl pogrążony w wyjątkowo gruba książkę. Wrzuciłam do koszyka parę i produktów niezbędnych ruszyłam do sprzedawczyni. Kora sprzedawała tu od zawsze. Każdego dnia uśmiechała się do mnie iz radością w głosie wypytywała co u mnie słychać. Idąc już ulica do mieszkania, nagle zadzwoniła moja komórka. Próbowałam bardzo szybko i sprawnie przekładać koszyk z zakupami z jednej ręki do drugiej, w poszukiwaniu zagubionego telefonu w torebce. Nie zdążyłam. Dzwonek zamilkł. Szłam cały czas spoglądając do bagaży. W pewnym momencie W wszystko upadło mi na ziemię. Zrozumiał, iż się zdeżyłam z kobietą IDACO prosto na mnie. Miała czarne włosy gęste i zielone oczy. Gdzieś już widzialam ta dziewczyne, pomyślałam. Ale wtedy ona rzuciła mi się na szyje i zaczęła piszczeć, a nawet krzyczeć. Po Krótkiej się dowiedziałam chwili, chodziłysmy razem ze do szkoły przez 3 lata. Karolina, bo tak miała na ime, zaprosiła mnie do pobliskiej kawiarni. Udsiadłyśmy przy stoliku i złożyłyśmy zamówienie. Poczęłyśmy zacięcie rozmawiać.
– Nie poznałam cię! Bardzo się zmieniłaś – zaczęłam.
– Ale ty wcale. Od Pierwszej chwili wiedziałam Że to ty!
– Opowiadaj co tam u Ciebie słychać?
– Pracuje w bibliotece. Studiuje na Wydziale aktoskim w Krakowie. Co ty tam porabiasz w tej Warszawie?
– Jestem wolontariuszką. Pomagam potrzebującym i chorym poważnie. Ich Ubieram, fryzury układam, rozmawiam z nimi. Jestem ich towazyszką. Dla niektorých nawet przyjaciółka. Ta praca jest cudowna. Jeden dzień w tygodniu spędzam w przeczkolu wolontaroacie w. Zabawiam małe dzieci, ale też te duże. Czytam im bajki na dobranoc, doradzam jak rozwiązać jakiś problem. Bo wiesz oni chcą je rozwiązywać sami, sami chcą sobie poradzić z tym.
– Jak się tam znalazłaś?
– Pamiętasz Iwone?
– Tak.
– Była w ciąży Gdy Gimnazjum opuszczała.
– Pamiętam. Dobrze, Że jej wtedy nie wyrzucili.
– Pamiętasz pewnie tez, ze byłam jej przyjaciółka. Przejdzmy do rzeczy. Jej dziecko jest poważnie chore. Iwka chciała się dowiedzieć jak mu pomoc. Zgłosiła sie do pracy w Hospicjum. Żeby nie była samaposzłam z nia. Tak się wciągłam, ze do tej Pory taka mam prace. W Warszawie stacjonuje już 4 lata. Bardzo dużo, jesli chodzi o mój wiek.
– Wow! Nigdy bym nie pomyślała, Że b.ędziesz robić coś takiego. To piękne. Pomagć innym.
– Ja bym też nie pomyśłała O TYM, Gdyby nie Iwona. Ciesze się, Że wykonuje zawód taki, nie inny. Poznaję dużo Nowych i ciekawych ludzi.
– Super, ze spotkałyśmy się.
– Też Mysle tak. Muszę lecieć już niestety do domu. Jutro wracam do Wraszawy. Musiałm odwiedzić rodziców. Tak dawno ich nie widzialam. Już tęśknie za dziciakami.
– Trochę późno się zrobiło.
Wymieniłyśmy się na koniec numerami telefonu, aby móc sie ze sobą kontaktować. Wyszły z kawiarni i uściskały mocno na porzegnanie. Kaażda następnie w swoim kierunku poszła. Mysląc Ja, Karolina jakie ma cudowne życie, zapewne Karolina, pragnęła wrócić do swojej ukochanej Wraszawy i wolontariatu.