Wycieczka jest jednym z najmilszych momętów w życiu każdej klasy. Nasza klasa wyjechała w ostanim dniu maja w Pieniny, co prawdzie niewszytkim się podobało, ale sam wyjazd stanowił największą atrakcję.
Wyruszyliśmy wieczoremi jechaliśmy pociągiem przez całż noc, ale mylił by się ten, kto pomyślał by, że spaliśmy. Wręcz przeciewnie, prawie niezmrużyliśmy oka. Mateusz jak zwykle gadał, a przerwach jadł, Staśek śpiewał przeboje ich troje, a Kamil i Kuba grali w karty. Dziewczyny natomiast zebrały się w osobnym przedziale i obgadywli chłopaków. Tylko wychowawczyni smacznie spała.
Dojechaliśmy nad ranem i od razu nasza wypoczęta wychowawczyni postanowiła zobaczyć góry, więc pogoniła nas na Dunajec. Wszyscy strasznie ziewli i każdy był zmęczony już na początku wędrówki. W połowie drogi na Trzy Korny Norbert zorientował się, że zostawił w pociągu plecak. Po chwili jednak okazało się, że plecak Norberta miał Mateusz, bo myślał, że tam jest dużo jedzenia, lecz biedny i głodny Mateusz zawiut się bo okazało się, że niema ani okruszka. Mariusz szedł koło pani i podziwiał widoki. Po kilku godzin zwiedzania wracaliśmy do domku. Lecz w drodze powrotnej wszcy już grzecznie spali a wychowawczyni była zdziwona.
Nigdy niezapomne tej cudownej wyprawy w góry.Chciałbym powtórzyć tą wycieczkę!!!!!!