Głównym bohaterem opowiadania „Stary człowiek i morze” Ernesta Hemingwaya jest rybak Santiago, który samotnie mieszka w Hawanie, nad brzegiem morza. Przyjaźni się z Manolinem. Uczy go rzemiosła rybackiego. Kiedyś razem łowili ryby w Golfstormie, lecz od 84 dni Santiago wracał do domu z pustymi sieciami, więc rodzice chłopca nie pozwalają im razem wypływać w morze.
Santiago jest to człowiek „suchy i chudy”, o krępej budowie ciała. Kark jego pokrywają liczne bruzdy, a twarz zmarszczki i ciemne plamy po niezłośliwym raku skóry. Ręce ma poorane głębokimi szramami, powstałymi na skutek wieloletniej pracy na morzu. Pomimo sędziwego wieku, cechuje się dużą siłą. Ma żywe, błyskotliwe oczy, które są pełne dobroci i miłości.
Starzec jest uparty, ma silną wolę, na dowód czego pomimo wielu przeszkód brnie do wyznaczonego celu i konsekwentnie realizuje swoje zamierzenia. Jego ogromna niezłomność i wytrwałość powodują, iż cierpliwie oczekuje na pojawienie się ryby, oraz znosi wszystkie niedogodności losu, takie jak ból, głód i cierpienie. Jest wrażliwy i szlachetny. Kocha przyrodę i sam czuje się jej cząstką. Zwierzęta traktuje jak równe sobie i uważa je za swych braci, o czym świadczy cytat: „Zabijesz mnie (…). Ale masz do tego prawo. Nigdy nie widziałem nic większego, piękniejszego, bardziej spokojnego i szlachetnego od ciebie, bracie. Przyjdź i zabij mnie. Wszystko mi jedno kto kogo zabije”. Santiago szanuje rybę i pragnie dzielić z nią los, przyrzekając, że zostanie z nią, póki ta nie umrze. Wie, że nikt nie jest godny by ją zjeść: „Iluż ludzi ona nakarmi. Tylko czy są warci tego, żeby ją jeść? Nie, oczywiście, że nie. Sądząc po jej postępowaniu i wielkiej godności, nikt nie jest tego wart”. Santiago szczególną sympatią darzy żółwie i latające ryby. Uważa, że zwierzęta można zabijać tylko w potrzebie. Stary jest zaradny i samodzielny. Wykazuje się ogromnym sprytem i odwagą, samotnie walcząc z rekinami w obronie marlina, zabijając je harpunem, nożem przywiązanym do wiosła i krótką pałką.
Przez chwilę brakuje mu radia, gdyż interesuje się baseballem i chciałby wysłuchać nowych informacji na temat swego ulubionego zespołu „Jankesów”.
Stary człowiek mimo drwin ze strony innych rybaków, wierzy we własne siły i nie przejmuje się ich krytyką. Jest pełen nadziei, że po tylu nieudanych połowach wreszcie uśmiechnie się do niego szczęście. Chce udowodnić sobie i innym, do czego zdolny jest człowiek, jeśli czegoś chce i potrafi wydobyć z siebie wolę walki. Uważa, że musi dowieść, „co potrafi człowiek i co człowiek może wytrzymać”.
Osobiście uważam, że Santiagozasługuje na szacunek, ponieważ jego walka z wielką rybą przerodziła się w walkę z samym sobą, ze zmęczeniem i starością, głodem, pechem oraz poczuciem samotności. Chociaż przegrał walkę z rekinami, to jednak pokonał marlina i odniósł zwycięstwo nad własnymi słabościami. Swą wyprawą stary udowodnił, że „człowiek nie jest stworzony do klęski. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”. Główny bohater może być dla wielu wzorem do naśladowania. Uczy nas, że każdy człowiek jest skazany na walkę z przeciwnościami losu i mimo klęsk i niepowodzeń musi walczyć dalej, nie poddawać się. Ukazuje nam również walkę z własnymi słabościami i konsekwencję w realizowaniu swoich planów.