Stephen King – sześćdziesięcioletni amerykański pisarz, który nadal z zapałem pracuje nad nowymi książkami i ani myśli przejść na emeryturę. Jego prace sprzedają się w kilkumilionowych nakładach na całym świecie. „Mistrz horroru i grozy” udzielił mi dzisiaj wywiadu.
Dziennikarz: Czy jako dziecko próbował Pan już pisać?
Stephen King: Do pisania przekonała mnie matka – to od niej dostałem pierwszą maszynę do pisania. W wieku bodajże 13 lat zacząłem pisać opowiadania i wysyłać je do wydawcy. Niestety nie dostawałem żadnych odpowiedzi. Pierwszym, które udało mi się opublikować było „W pół-świecie grozy”, ale nie odniosło ono większego sukcesu. Z bratem tworzyłem niskonakładową gazetkę o zachęcającym tytule „Szmatławiec Dave’a”, którą rozprowadzaliśmy po rodzinnym miasteczku.
D: Już wtedy Pana ulubionym gatunkiem był horror?
SK: Myślę, że tak. Ponieważ czytałem mnóstwo książek o tej tematyce zacząłem również pisać w takim stylu. Gdybym interesował się westernami zapewne pisałbym westerny.
D: Jest Pan obecnie uważany za „Mistrza horroru i grozy”. Zgadza się Pan z tą opinią?
SK: Mistrza? Osobiście spotkałem się tylko z opinią „Niekorowanego króla grozy”. Jest to dla mnie niezmiernie miłe, ale wiem, że byli ode mnie lepsi. Osobiście mam kilka autorytetów np. Stephen Gallagher, którego książki służą mi za wzór.
D: Po Pana pierwszym, sukcesie jakim była książka „Carrie”, postanowił Pan wydać swoje starsze prace pod innym nazwiskiem – Richard Bachman. Co Pana do tego skłoniło?
SK: Nie byłem pewien, czy tamte książki są równie dobre jak Carrie i czy osiągną taki sam sukces. Po prostu nie chciałem ryzykować. Jednakże byłem również ciekaw, czy mój sukces nie jest tylko zbiegiem okoliczności.
D: Zamierza Pan napisać autobiografię?
SK: Nie wydaje mi się. W kilku książkach przewijają się motywy z mojego życia, jednak są one wymieszane z treścią książek. Jednak w „Pamiętniku rzemieślnika” najbardziej zbliżyłem się do autobiografii. Nie zapominajmy jednak, że jest to po prostu poradnik – jak dobrze pisać.
D: Obecnie jest Pan jednym z najbogatszych pisarzy świata. Co robi Pan z tak pokaźną sumą pieniędzy?
SK: Znaczne sumy przekazuję na coroczne stypendia dla uczniów szkół średnich. Biorę też udział w różnych akcjach charytatywnych. Ogólnie rzecz biorąc nie mam opinii „starego skąpca”.
D: Nad jakimi książkami obecnie Pan pracuje?
SK: Niedługo skończę pracę nad komiksem pt. „Mroczna Wieża Treachery”. Następnie zabieram się do pracy przy kolejnej książce „Under The Dome”, która zostanie wydana w 2009r.
D: Co myśli Pan o ekranizacjach Pana książek?
SK: Większość uważam za naprawdę dobre. Jednak, no cóż, w niektórych jest za dużo krwi i brutalność,a nie na tym strach polega.
D: Więc na czym polega strach?
SK: Na ukazaniu psychiki postaci, jej lęku lub motywu. Właśnie to budzi w człowieku niepokój i strach.
D: Jaka jest Pana ulubiona ekranizacja?
SK: Trudno powiedzieć. Bardzo przypadła mi do gustu „Misery”, „Cujo” też był niczego sobie. Z tych nowszych to na pewno „Pokój 1408”.
D: Po wypadku samochodowym z 2002r. oświadczył Pan, że przestaje pisać. Jednak nie zrobił Pan tego. Dlaczego?
SK: Po tym jak potrącił mnie samochód, leżałem w szpitalu ponad miesiąc. Miałem uszkodzone żebra i płuco. Niestety po opuszczeniu kliniki męczyły mnie bóle klatki piersiowej. Musiałem chodzić na rehabilitacje, która również do najprzyjemniejszych nie należała. Kiedy ogłosiłem, że przestaję pisać byłem bardzo wykończony moim stanem zdrowia. Jednak teraz czuję się już znacznie lepiej i jestem gotów do dalszej pracy.