Akcja przypowieści toczy sę prawdopodobnie w domu jednego z graczy, od zimowego popołudnia do wieoczra tego samego dnia. opowiadanie zaczyna się wyznaniem cudzoziemca, który mówi,że jest szulerem. Trzej źni, którzy chciwli z nim zagrać, dowiedziawszy się tego, musieli się naradzić. Nowosądecki powiedział narratorowi i Beyerowi,że cudzoziemiec być może ich oszukuje. Narrator nie wiedział, dlaczego tytułowy bohater miałby to robić. Po krótkiej konwersacji panowie zdecydowali,że zagrają z cudzoziemcem. Grali o pieniądze i szuler wszystko wygrywał. Po siódmym rozdaniu kart przyszło zwątpienie, czy warto dalej przegrywać. Kiedy szuler zapytał, czy grają dalej, narrator myśląc,że zrobi kolegom na złość, odpowiedział twierdząco. Po osiemnastej grze Beyer zaczynał „chorować”, a narratorowi zrobiło się go żal. Wieczorem kolega Nowosądeckiego i narratora padł na kolana przed cudzoziemcem i prosił go, by wyznał, iż nie jest szulerem. Ten odpowiedział,że wszyscy trzej panowie zostali poddani próbie własnej wiary i odmówił dalszej gry. Szuler ubrał się, ukłonił się narratorowi i wyszedł. Przypowieśc kończy się słowami wypowiedzianymi przez Nowosądeckiego, które mówią, iż on od początki nie wierzył cudzoziemcowi.