1 LISTOPADA
Święto Zmarłych
Święto Wszystkich Świętych wprowadził dla całego kościoła Grzegorz IV w 834r. jako pamięć o zmarłych.
Tradycja Wszystkich świętych albo Święto zmarłych ma swój początek w starym celtyckim święcie \”Samhain\”. Samhain (śmierć ciała) oznaczał dla naszych przodków początek nowego roku. Jeśli dziwi, że początek roku zaczynał się 1 listopada, należy sobie uświadomić, że Celtowie byli rolnikami i dla nich żniwa zaczynały się sianiem ozimin, czyli obdarowaniem zaczątkiem życia gleby śpiących jeszcze pól.
Ponadto wszyscy obchodzą to święto dokładnie lub mniej więcej w tym samym dniu, w którym według sprawozdania Mojżeszowego rozpoczął się potop, tzn. siedemnastego dnia drugiego miesiąca- miesiąca odpowiadającego w przybliżeniu naszemu listopadowi (p3kJ. Garnier, Londyn 1904, s. 4). Tak więc w rzeczywistości początek temu świętu dało składanie hołdu ludziom, którzy za dni 1\’-roego zginęli w kataklizmie potopu.
Wszystkich świętych /Kościół Katolicki, Episkopalny i Luterański/ – to cześć dla wszystkich świętych w niebie (tych znanych i tych nieznanych). Halloween znaczy dzień przed Wszystkimi świętymi, czyli 31 października. Ten dzień określa się też jako Hallowmass (wzięte ze staroangielskiego Hallow, co oznacza uświęcać). W Kościele Katolickim jest to jeden z najważniejszych obrzędów w roku. W tym dniu wszyscy katolicy są zobligowani do uczestniczenia w mszy.
Drugi listopada jest to dzień poświęcony zmarłym, których w tym dniu szczególnie się wspomina.
Są to dni, które skłaniają ludzi żyjących do duchowego kontaktu z innymi, czy to z żyjącymi czy ze zmarłymi. Nie kwiat, czy wieniec, które są ważne, ale usposobienie duchowe pomagają nam dobrze przeżyć te dni. Czynności zewnętrzne mają jedynie charakter pomocniczy, Można być bowiem, w tych dniach, bardzo blisko zmarłej osoby, której doczesne szczątki spoczywają gdzieś daleko, wiele kilometrów od nas i wiele lat temu to nastąpiło.
Na Słowacji w zaduszkową noc zostawiano na stole chleb lub inne potrawy. Ludzie chcieli w ten sposób uczcić zmarłych, którzy mieli w tym czasie przychodzić do domu. Nasi przodkowie dekorowali grób matami i zapalali świeczki. Kto nie mógł iść na cmentarz, zapalał w domu dla każdego zmarłego z rodziny po jednej świeczce.
Brytyjczycy wrzucają do ogniska kamienie, warzywa, orzechy by odgonić złe duchy. Ludzie robili też zagłębienia w rzepie i dyni i wstawiali świece by odgonić złe duchy z domu.
Meksykańskie obrzędy ku czci zmarłych trwają dłużej niż w Polsce i mają zupełnie inny charakter.
Tradycyjnie ceremonie odbywają się w trzech miejscach – w domu, w kościele (Meksykanie są katolikami) i na cmentarzu.
27 i 28 października w domach rozpoczyna się wielkie sprzątanie – w najbliższych dniach, przybędą bowiem na ziemię dusze zmarłych. Należyje przywitać nie tylko z szacunkiem, ale i radością.
Dusze najpierw odwiedzają domy bliskich; do ich wizyty trzeba specjalnie się przygotować.
W pokoju lub na patio 31 października wznosi się tzw. ofiarę, przeznaczoną dla dusz zmarłych krewnych. Zazwyczaj jest to odpowiednio zaadaptowany ołtarzyk domowy, zwany ołtarzem ofiarnym lub ofiarą\”. Na ścianie pokoju zawieszane są obrazki świętych, a pod nimi ustawiany stół przykryty obrusem, na którym umieszcza się wiele różnych przedmiotów – lichtarze ze świecami, kadzielnice z copal (kadzidło z żywicy sosny ocote), figurki świętych i aniołków, wazony i słoiki z kwiatami oraz inne ozdoby.
Po udekorowaniu ołtarzyka domownicy ustawiają na stole naczynia z potrawami, a na kwietnym łuku zawieszają owoce i słodycze – pokarm dla dusz, które po przebyciu długiej drogi z zaświatów będą bardzo głodne. Są niewidzialne i żywią się tym, czego nie widać – woniami i fluidami czekających na nie potraw. .
Zgodnie z wierzeniami, na ziemię najpierw przybywają dusze zmarłych dzieci, zwane aniołkami\”.
Oznajmia to bicie kościelnych dzwonów 31 października o godzinie 20. Ofiara\” dla nich musi być przygotowana wcześniej. Na stole Meksykanie stawiają więc to, co lubią dzieci, a więc słodkie napoje, jak czekolada czy przypominające nasz budyń atole, mleko, ugotowane kolby kukurydzy i wiele innych potraw Aniołki\” odchodzą z domów następnego dnia, zwykle w południe, co również oznajmiają kościelne dzwony. Zbliża się czas przybycia dusz dorosłych, należy więc zmienić ofiarę\”. Teraz ustawia się na stole to, co oni lubili. Pozostają owoce, chleb umarłych\”, czaszki z cukru i inne słodycze oraz napoje gazowane, bo w nich także gustują dorośli. Dostawia się natomiast popularnego w całym Meksyku indyka lub kurczaka w pikantnym sosie czekoladowym mole, a także tortillas i tamales, wypełnione ostro przyprawionymi farszami, czy specjalnie przygotowaną wieprzowinę.
Na koniec zapala się kadzidło i każdemu ze zmarłych jedną dużą świecę. Ud y rodzina pragnie w szczególny sposób uczcić pamięć jakiejś osoby, wtedy – podobnie jak w wypadku dzieci – stawia jej fotografię, a w pobliżu ołtarzyka zawiesza rzeczy należące do zmarłego, głównie odzież; najczęściej przez niego używaną, czasami nową. Tak przygotowany ołtarz czeka na przybycie dusz; wszystko pozostanie na swoim miejscu do 3 listopada, kiedy nastąpi kolejny etap ceremonii – wymiana ofiar\” .
Najbardziej widowiskowa część świąt odbywa się 2 listopada na cmentarzu, zwykle po północy lub po godzinie 2, ale w wielu rejonach Meksyku ludzie przychodzą tam dopiero o świcie. Na cmentarzach tłoczno jest przez cały dzień. Wszyscy czyszczą groby i ozdabiają je kwiatami. Z płatków i koszyczków kwiatowych układają kolorowe obrazy- przeważa symbolika katolicka, głównym motywem jest krzyż, nie brak też serc i aniołków.
Pobyt na cmentarzu to nie tylko wspominanie tych, co odeszli, oraz spotkanie z krewnymi i znajomymi. Meksykanie wierzą, że to także okazja do ponownego, bliskiego kontaktu ze zmarłymi. Rozmawiają z nimi: czasami również śpiewają ich ulubione piosenki. Wieczorem wszyscy ponownie przybywają na cmentarz i zapalają świece. Zbliża się czas odejścia dusz zmarłych – blask migoczących świec i zniczy oświetla im drogę powrotną. W nocy cmentarz powoli pustoszeje.
Następnego dnia od rana zaczynają się przygotowania do wymiany ofiar\”. Z ołtarzyka zbiera się jedzenie oraz napoje – część przeznaczana jest dla członków najbliższej rodziny, reszta zostanie podarowana dalszym krewnym i powinowatym. Ci w zamian również przekazują jedzenie, aby jak mówią- krewni mogli spróbować tego, co zostawili umarli. Niekiedy wymieniane dary cała bliższa i dalsza rodzina spożywa wspólnie. Ta ceremonia jest bardzo ważna dla społeczności lokalnych – oddawanie czci zmarłym utrwala więź z przeszłością, a wymiana ofiar\” pozwala na zachowanie poczucia wspólnoty w obrębie grupy.
Święto Zmarłych
Już od bardzo wielu lat obchodzimy dzień 1 listopada \”święto zmarłych\”. Gdy nadejdzie czas ciszy i zadumy wszyscy niezależnie od tego w co wierzymy odwiedzamy cmentarze i miejsca śmierci drogich nam osób, odwiedzamy groby bliskich nam zmarłych zapalamy. Zapalamy znicze i modlimy się przy mogiłach. W tym dniu chodzimy również na miejsca krwawych bitew i na cmentarze wojenne. Nie możemy zapomnieć o tych, dzięki którym żyjemy w kraju wyzwolonym, w kraju wolnym politycznie, dlatego każdy z nas powinien się pomodlić za poległych za ojczyznę, powinien zapalić znicz na Grobie Nieznanego Żołnierza. Jest to jedyny dzień w roku, który skłania mnie do wspomnień o zmarłych, do zadumy i refleksji. To jedyne święto w roku, które skupia wszystkich bliskich przy mogiłach. Pozwala na spotkanie po latach z ludźmi, z którymi dawno straciło się kontakt.
Szanujmy groby! Zanim ktoś wpakuje się swymi buciorami na czyjąś mogiłę, niech pomyśli, że chodzi po zmarłym.
Cmentarz to nie miejsce na głupie gonitwy czy zabawy w chowanego!!!
Musimy szanować cmentarz, przecież wszystko co ziemskie przemija, więc my też kiedyś będziemy spoczywać w tym miejscu i będziemy pragnąć spokoju.
To święto ma swą wymowę eschatologiczną, ale też jest wyrazem naszej pamięci o tych, którzy byli przed nami.
Jesteśmy Im wdzięczni – choć ich nie znaliśmy – za czyny, poświęcenie nieraz i ofiarę życia czy swych możliwości dla przyszłych pokoleń – czyli dla nas.
Ludzie każdej bez wyjątku kultury tę pamięć zachowują i póki ją mają, pótymają poczucie bycia wspólnotą, bycia razem, w końcu i swego wspólnego interesu. Nie dadzą się tak łatwo – mówiąc językiem sportowym – rozprowadzić. W pamięci przodków znajdują motywację do lepszego czy gorszego, ale wspólnego, działania i wypełniania narzuconych sobie obowiązków wobec przyszłych następców – czyli zachowania ciągłości istnienia społeczności.
Oderwanie tej potrzeby pamięci od życia codziennego – jest groźne. W szybkim tempie rośnie szansa zapomnienia, zerwania ciągłości, w ogóle potrzeby tej ciągłości i istnienia całości. Roztopienie w masie jest tylko formalnością. Tu na piękne słówka i ogólniki nie wolno się dać nabierać.
Jak ludzie rozwiniętej ekonomii i techniki te rzeczy w istocie wysoko sobie cenią, niech zaświadczy duma narodowa Francuza, Anglika, Niemca czy Amerykanina. Tam od wczesnego dzieciństwa ten codzienny – nie huczny a codzienny – patriotyzm jest wpajany jako podstawowy element wychowawczy. Byle mecz – a od chorągiewek ciemno.
Zaznaczmy – nie mówimy o nacjonalizmie tylko o wspólnym spoiwie.
Na tym tle zobaczmy wszczepiane na nasz grunt zupełnie nam obce kulturowo ludyczne zabawy(?!) święta zmarłych czy zanalizujmy na własny użytek informację, która stała się bezpośrednim powodem tego mojego wystąpienia.
Oto informacja.
W święto zmarłych hiper- i supermarkety mają działać – to raz. I mało tego, w przedłużonych godzinach – to dwa. I klienci i tym bardziej – obowiązkowo – obsługa, będą mieli czas zajęty. Nie żadnym tam odwiedzaniem grobów, ćwiczeniem pamięci, lekcjami ciągłości pokoleniowej dla młodych. Będzie za to nowa łacalnych zakupów, spędzania czasu w młynku i szumie wodospadu konsumpcyjnego i w poczuciu frustracji. Ciągłej frustracji – i poczucia nieszczęścia (bo szczęściem jest oczywiście dostępność konsumpcji) – nie wszystko mogę kupić. Inni to kupują – ja nie. Itd. itd.
W naszym wspólnym interesie leży obrona przed takim oderwaniem myśli, uczuć i odczuć.
Czy musimy – idiotycznie zupełnie iść do supermarketów – w święto zmarłych? Jak pacynki pociągane sznurkiem reklamy i zapomnienia o wszystkim?
Mamy zapomnieć o tych naszych przodkach?
Mamy zapomnieć w ogóle – wszystko?
Czy posłuchali sobie Państwo dobrze w tym kontekście wywiadu p. Bartoszewskiego z Przedstawicielem Unii – królującym w ocenach ex katedra i poklepywaniem po ramionach i rozmową jak z małym Jasiem – dostaniesz cukiereczka jak będzie grzeczny. Wart jest analizy i dobrego zrozumienia ton tych wypowiedzi i rodzaj używanej argumentacji.
A ciągle nie wiem czy to jest cukierek czy może ciągnąca się guma do żucia w opakowaniu cukierkopodobnym.
Rozumiem chęć wchodzenia w jakiś układ – ale nie rozumiem konieczności zapomnienia przy okazji jak się nazywam, kto był moim dziadem, ojcem ijakie nauki dla mnie płyną z historii. Chyba, że chodzi o to, bym tych nauk broń Boże nie pamiętał. Łatwiej będzie się z taką amebą dogadać w sprawie jej zgody na cokolwiek. Nawet na wyroby czekoladopodobne.
Mam tego już – mówiąc szczerze – dość. Dam temu zawsze wyraz i w głosowaniach i w referendach.
A jak naród i w tej kwestii jest traktowany przez tych, którzy doszli do wniosku, że stopień ogłupienia jest widać wystarczający, by zadawać ludziom bobu – są pytania referendalne w sprawie uwłaszczenia, ostatnio proponowane przez SLD. W końcu sposób i teren wygranej – jest wymowny.
Takie rzeczy trzeba widzieć łącznie.
Na tle wielkiej zadumy i nad przeszłością i nad z niej wypływająca – przyszłością.