Szwecja

 

 

 

Biura podróży reklamują stolicę Szwecji jako „perłę wód” lub wręcz „Wenecję Północy”. Nawet jeśli uznamy te porównania za przesadzone, nie sposób nie przyznać, że Sztokholm należy do jednych z najładniejszych stolic Europy. Zajmuje czternaście wysp w miejscu, gdzie jezioro Melar toczy się z Bałtykiem. Woda i tereny zielone (parki i lasy) stanowią grubo ponad połowę jego powierzchni. Zachwycają szerokie bulwary z dostojnymi, eleganckimi budynkami, stojącymi wzdłuż kamiennych nabrzeży, przy których cumują statki wycieczkowe, jachty i barki mieszkalne. Układ urbanistyczny i komunikacyjny, przejrzysty i wygodny system transportu publicznego oraz ogólna dbałość Szwedów o wygodę sprawiają, że Sztokholm jest miastem wyjątkowo mato męczącym, jak na stolicę państwa europejskiego. Nowoczesna architektura centrum nie zachwyca jednak ani wyszukaną formą, ani przesadnym nowatorstwem. Dominują bezduszne, szklane budowle, chłodne i pozbawione wyrazu. Kulminacją brzydoty wydaje się Sergels Torg, ogromny wybetonowany plac, położony w samym sercu miasta. Góruje nad nim wysoka kolumna otoczona fontanną. Schody, na których przy sprzyjającej pogodzie godzinami przesiadują młodzi Szwedzi i turyści, prowadzą ku labiryntowi przejść podziemnych oraz centralnej stacji metra. To ulubione miejsce rozmaitych grajków, sprzedawców losów, organizatorów akcji zbierania podpisów w imię słusznych spraw, uczestników akcji protestacyjnych i przedstawicieli marginesu. Z jedna z dwóch głównych i reprezentacyjnych ulic Sztokholmu – Seavagen – wiąże się najgłośniejsze i do dziś nie wyjaśnione wydarzenie w historii współczesnej Szwecji. To właśnie tutaj, w lutym 1986 roku, został zamordowany ówczesny premier Olof Palmę, kiedy wieczorem wracał z kina do domu. Miejsce zamachu upamiętnia tablica, umieszczona na chodniku. Premiera pochowano w pobliskim kościele św. Adolfa Fryderyka, a skromna płyta nagrobna pokryta jest zawsze świeżymi kwiatami.

 

 

 

Najstarsza część Sztokholmu to , tzw. Gamla Stan (Stare Miasto). W jego obrębie mieści się rezydencja królewska, parlament i katedra. Ponieważ kataklizmy dziejowe zostały miastu oszczędzone, napotkać tu można autentyczne budowle z XVII i XVIII wieku. Wąskie uliczki, pnące się czasami bardzo stromo pod górę, tworzą sieć, w której można przepaść na dobre parę godzin. Ku mojemu żalowi natłok sklepików z tandetnymi pamiątkami, antykwariatów, mniej lub bardziej pretensjonalnych butików psuje atmosferę głównej ulicy starówki, po której dzień po dniu przetaczają się tysiące żądnych wrażeń turystów. Mimo to, jeśli gdzieś czuje się powiew historii i jego namacalną obojętność, to właśnie tu.

 

 

 

Sztokholm zdumiewa liczbą muzeów. Jest ich tutaj około osiemdziesięciu, z czego niewątpliwie godnym polecenia jest Muzeum Okrętu „Waza”. Statek-kolos zatonął w 1628 roku tuż po wodowaniu i przeleżał ponad 300 lat na dnie. Wydobyty z mułu w roku 1961, został udostępniony zwiedzającym w ogromnej hali w kształcie namiotu, krytego miedziana blacha. Wewnątrz nadal czuć wilgoć, ponieważ okręt jeszcze nie wysechł. Prawdopodobnie ów proces schnięcia potrwa jeszcze kolejnych kilkadziesiąt lat. Kolosa otaczają pomosty, dzięki czemu zwiedzający mogą dokładnie obejrzeć go z każdej strony i to z bardzo bliska. Wraz z „Wazą” wydobyto na powierzchnię dwanaście tysięcy rozmaitych przedmiotów, wchodzących w skład jego wyposażenia, a które aktualnie umieszczono w salach sąsiadujących z głównym pomieszczeniem.

 

 

 

Szwedzi są ludźmi wyjątkowo uprzejmymi wobec siebie i odwiedzających ich ojczyznę cudzoziemców. Turyście znającemu angielski i podróżującemu po tym największym skandynawskim kraju niezmiernie ułatwia życie powszechna wśród Szwedów znajomość tego języka. Statystyki wykazują, że włada nim w mniejszym lub większym stopniu 95% mieszkańców. W Sztokholmie uderza różnorodność etniczna. Obok typowych skandynawskich blondynów i blondynek, spotyka się tu śniadych Turków (ta nacja opanowała miejscowy handel warzywami i owocami), hebanowych Murzynów. Hindusów czy skośnookich przybyszów z Dalekiego Wschodu. Nadaje to ulicom miasta swoisty. kosmopolityczny charakter i koloryt. Liczba ponad miliona imigrantów w dziewięciomilionowym kraju jest wynikiem łagodnej polityki państwa, prowadzonej w swoim czasie wobec przybyszów, szczególnie z krajów ogarniętych konfliktami zbrojnymi i z niezamożnego Południa. Obecnie przepisy zaostrzono,: ale problem imigrantów urósł do rangi jednego z najpoważniejszych we współczesnej Szwecji. Wraz z nim pojawiło się nowe w kraju zjawisko – rasizm.

 

 

 

Jeszcze jakiś czas temu Szwecja wiodła prym w liczbie użytkowników telefonów komórkowych. To właśnie na ulicach Sztokholmu na początku lat 90. można było ujrzeć obrazki tak charakterystyczne teraz dla pozostałych miejsc Europy – prowadzenie rozmów telefonicznych z komórka, przy uchu we wszystkich możliwych sytuacjach i miejscach.

 

 

 

Pisząc o Sztokholmie, nie sposób pominąć samego archipelagu sztokholmskiego. Jest to skupisko tysięcy większych i mniejszych, urokliwych wysp i wysepek, rozrzuconych wzdłuż wybrzeża. Na wielu z nich istnieją plaże, chętnie odwiedzane , przez korzystających z każdego słonecznego dnia mieszkańców stolicy Pływają tam regularnie statki wyruszające z nabrzeży Gamla Stan. Dłuższy pobyt na archipelagu możliwy jest dzięki funkcjonującym tam kilku hotelom, schroniskom młodzieżowym oraz letnim chatom do wynajęcia. Ale nawet kilkugodzinna wyprawa na jedną z bliższych wysp pozostawia niezatarte wrażenia. Na długo pozostaje również w pamięci malownicze miasteczko Mariefred, oddalone od Sztokholmu o trzy i pół godziny powolnej żeglugi statkiem wypoczynkowym. Zaciszne, wąskie uliczki, drewniane domki, starannie utrzymane ogrody, mały ruch samochodowy czynią z tego miejsca istną perłę. Poczucie zatrzymania się czasu potęguje bliskość jednego z najbardziej interesujących szwedzkich zamków, zwanego Gripsholm oraz nadal czynna wąskotorowa kolejka parowa, łącząca Mariefred z pobliskim miastem. W zamku ciekawostka – polskie akcenty. Wśród licznej kolekcji portretów znajdują się podobizny trzech polskich monarchów: Zygmunta I, Zygmunta III i Stanisława Augusta Poniatowskiego. Oprócz tego znaleźć tam można doskonale zachowaną basztę, w której urodził się Zygmunt III.

 

 

 

Szwecja jest krajem przyjaznym dla turystów i rowerzystów. Niepisane prawo „powszechnego dostępu” (Allemans Ratt) ułatwia wędrowcom życie. Zgodnie z nim, można tam zatrzymywać się na noc właściwie wszędzie, pod warunkiem, że zachowa się rozsądną odległość od zabudowań mieszkalnych i nie zniszczy uprawnych terenów. Wyjątkiem od tej reguły są rezerwaty przyrody. W miastach istnieje gęsta sieć ścieżek rowerowych, a na terenie całego kraju sieć tras, łączących główne atrakcje turystyczne poszczególnych regionów. Nie ma też najmniejszych problemów z wypożyczeniem roweru. Polscy miłośnicy dwóch kółek mają więc czego zazdrościć swym szwedzkim kolegom.

 

 

 

Klimat szwedzki nie rozpieszcza. O ile na południu, w prowincji zwanej Skania, odpowiada warunkom panującym w Polsce, o tyle im dalej na północ, tym chłodniej i bardziej surowo. Brak światła słonecznego daje się mocno we znaki podczas długiej zimy która w okolicach Sztokholmu trwa ponad pięć miesięcy. W listopadzie i grudniu rozwidnia się dopiero po godzinie ósmej rano, a zmrok zapada tuż po trzeciej po południu. Śnieg topnieje w kwietniu i właściwie wiosny, takiej jaką znamy w Polsce, nie ma. Drzewa i krzewy na dobre zaczynają się zielenić w połowie maja i zanim człowiek zdąży nacieszyć się nowo rozkwitającą przyrodą i świeżą zielenią, już nadchodzi łato. Niestety, ono również trwa niezbyt długo. W sierpniu daje się zauważyć oznaki szybko nadchodzącej jesieni. Ponieważ natura nie była w tym względzie dla Szwedów zbyt łaskawa, nauczyli się oni korzystać z każdego słonecznego dnia. Z nadejściem cieplejszych dni widok opalających się w sztokholmskich parkach ludzi nie jest niczym nadzwyczajnym. A tradycyjnym i ulubionym kierunkiem ich zagranicznych wypraw wakacyjnych są kraje śródziemnomorskie.

 

 

 

Szwecja jest droga, ale wbrew pozorom osiągalna również dla turystów ze średnio wypchanym portfelem. Wystarczy tylko umieć wybrać korzystną ofertę, a takich nie brakuje.