Pałac i rudera – Rozdział 12

— Janek! Janek!… ty wisusie jakiś! — wołała rozgniewana kucharka Piołunowicza — nie mówiłam ci, żebyś szedł po węgle do piwnicy, co?… — Ale! hale!… będę tam chodził po węgle, kiedy taki deszcz leje — mruknął chłopak. — Nie bój… Czytaj dalej

Pałac i rudera – Rozdział 13

Członkowie filantropijnego towarzystwa, wypadłszy na ulicę, biegli jak stado owiec, popędzanych przez psa i bat pasterski. Deszcz ciekł im za kołnierze, z pod stóp pryskało błoto, a oni tymczasem wymówkami obarczali się wzajem. — Nasz formalizm zabił to nieszczęśliwe dziecko!… Czytaj dalej

Pałac i rudera – Epilog

Czytelnik ma wszelkie prawo zapytać o dalsze dzieje osób, które większy lub mniejszy udział przyjęły w tej tragedji. Otóż dla zaspokojenia chwalebnej skądinąd ciekawości, dodamy następujące wyjaśnienie: Po śmierci Gustawa sesje naukowo-społeczno-filantro-pijne wegetowały jeszcze, ale już w mieszkaniu Damazego. Słuszność… Czytaj dalej

Pałac i rudera – Rozdział 1

Są wyspy wśród morza, oazy wśród pustyń, a ciche dzielnice wśród ruchliwego miasta. Odludzia takie sąsiadują niekiedy z pryncypalnemi ulicami, niekiedy stanowią ich przedłużenie i jakby ciąg dalszy. Chcąc je odnaleźć, potrzeba z jakiejś głównej arterji ruchu i turkotu zejść… Czytaj dalej

Pałac i rudera – Rozdział 3

Usłyszawszy łoskot, Konstancja zerwała się na równe nogi i machinalnie poprawiła fałdy zniszczonej sukni; Hoff podniósł głowę, a na twarzy jego błysnęła radość. W sieni tymczasem rozległ się cichy szelest kroków, a może i rozmowa paru osób. — Pewnie ten… Czytaj dalej

Pałac i rudera – Rozdział 4

Szanowny Klemens Piołunowicz wtorkowy dzień każdego tygodnia rozpoczynał i kończył uroczyście. Obudziwszy się około 6-tej z rana, dziękował naprzód Bogu za to, że mu dał wnuczkę — Wandzię, i że we wtorek, przed kilkunastu laty, pozwolił mu wygrać siedemdziesiąt pięć… Czytaj dalej

Pałac i rudera – Rozdział 5

Nie jesteśmy pewni, którą już zkolei chustkę przymierzał szanowny Piołunowicz, gdy do mieszkania jego wszedł wiecznie ponury pan Antoni. — Witam, witam! o zdrowie pytam. Cóż tam w mieście dobrego? — zawołał gospodarz. — O ile wiem, było pięć wypadków… Czytaj dalej

Pałac i rudera – Rozdział 6

Ponieważ pan Teofrast Jażdżewski od siedmiu lat był emerytem, miał więc dużo wolnego czasu — a ponieważ brzydził się próżniactwem, wymyślił więc sobie dwa uczciwe i nikomu nieszkodzące zajęcia. Pierwsze z nich polegało na tem, aby gwizdać i wyglądać oknem;… Czytaj dalej