Stacho Szafarczyk
Kiedy się ludzie z cmentarza ruszyli, on już był daleko. Przygarbił się, szyję wyciągnął przed siebie, ramiona stulił, ręce w rękawy zasadził i w wielkiej mgle zimowej puścił się do domu sam. Zimnisko było przejmujące, nieznośne. Szeroki wiatr śródpolny zrywał… Czytaj dalej