Ten sam duchowi płomienny szlak,
Ten sam słowiański orzeł o lew,
Tam gdzieś na wiedźmie Krokt czy Krak,
Ścierwo — orłowie — ogień i krew.
A tam gdzieś ludu słowiański syn
W zagrodzie swojej w modlitwie śni
Niebo — jak złotych aniołów gmin,
Wieczność — jak złotych tysiące dni.
Niebo — jak w kwiatkach błękitny len,
Przyszła ojczyzna piękna — jak sen,
Bo on nie sławy, lecz słowa syn,
On wie, co wielki znaczy się lud,
Nie padnie, on krwi szanuje czyn,
A czyn najwyższy — odda za cud.