Olga Tokarczuk w swojej powieści ?Prawiek i inne czasy? przedstawia własną interpretację biblijnego opisu stworzenia świata i człowieka. Autorka pisze o Bogu, ludziach, raju, a także o grzechu pierworodnym. Jednak przebieg wydarzeń w jej powieści różni się od scen opisanych w Biblii, choć ich skutki są identyczne.
W książce Tokarczuk na początku jest Bóg, który jest sprawcą wszystkiego. Gdy stworzył człowieka, ten od razu wywarł na nim wielkie wrażenie. Bóg widział w swym dziele istotę doskonałą, którą podziwiał i natychmiast pokochał. Jednak nowe stworzenie okazało się niewdzięczne, zajęło się własnymi codziennymi sprawami, takimi jak uprawa roli czy rodzenie dzieci. Człowiek nie zwracał uwagi na Boga, nie był mu potrzebny On ani jego miłość. Nieodwzajemnione uczucie bardzo raniło Boga, który coraz bardziej smutniał. Aż w końcu nowa istota dojrzała i postanowiła odejść od swojego Stwórcy i zacząć nowe życie, bez niego i jego pomocy. Człowiek pragnął ruszyć w drogę, poznać inny świat i radzić sobie samemu. Chociaż z wielkim żalem, Bóg zrozumiał i sam przechylił gałąź jabłoni, której owoc był kluczem do świata grzechów. Po odejściu człowieka Bóg czuł się samotny, śniły mu się koszmary, bardzo tęsknił i cierpiał. Pragnął powrotu ukochanej istoty, wołał do niej z chmur, próbował przekonywać. Nie wierzył, że ten mały człowieczek przetrwa bez niego na Ziemi, pośród wybuchów wulkanów, potopów, trzęsień i pożarów. Ukochane stworzenie jednak uparcie trwało przy swoim zamiarze i nie wróciło do raju.
W Biblii przebieg tych zdarzeń przedstawiono w inny sposób. Człowiek został wypędzony z raju, ponieważ złamał boski zakaz. Decyzja o nieposłuszeństwie nie została jednak podjęta przez niego z pełną świadomością. Człowiek zjadł zakazany owoc pod wpływem namowy podstępnego węża. Nie zdawał sobie sprawy, jakie będą tego tragiczne skutki ? poznanie grzechu, cierpienia, śmierci i wypędzenie z Edenu. Mimo to Stwórca nie opuścił zupełnie swoich podopiecznych, dał im bowiem obietnicę zbawienia.
Można powiedzieć, że Olga Tokarczuk poniekąd bawi się biblijną historią. Rzuca na nią inne światło, opisuje w przewrotny sposób. Topos Boga jako Stwórcy oraz topos grzechu pierworodnego zostają odwrócone i przedstawione inaczej, bardzo nowatorsko. Część faktów w tej historii pozostaje niezmienna ? występują ci sami bohaterowie, w tym samym miejscu, jest tu także drzewo poznania Dobra i Zła. W obu dziełach to Bóg jest Stwórcą wszystkiego, człowiek zostaje stworzony na sam koniec jako istota doskonała, po czym umieszczony w raju. Gdzie tkwią zatem różnice? Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na sam moment zerwania i skosztowania owocu. W Biblii czytamy o Ewie, która?zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią, a on zjadł?. Jakże odmienną wersję podaje Tokarczuk, według której to sam Bóg ?przechylił mu gałąź jabłoni?. Widzimy więc, że w obu tych historiach człowiek zjadł zakazany owoc, a następnie opuścił raj, lecz przyczyny i sposób myślenia oraz działania postaci są różne, mimo że ich skutki pozostają identyczne.
Miłość bohaterów, chociaż na pierwszy rzut oka podobna, także różni się w obu tekstach. U Tokarczuk człowiek dorasta i przestaje kochać Boga, którego miłość staje się dla niego wręcz uciążliwa. Chociaż człowiek odchodzi, Bóg nadal go kocha i pragnie, by wrócił. W wersji biblijnej Bóg, jak wiadomo, w momencie opuszczenia raju przez Adama mówi do niego ?przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu (…) bo prochem jesteś i w proch się obrócisz?. Ale chociaż ten surowy i sprawiedliwy Stwórca przeklina życie człowieka, to daje mu zarazem obietnicę zbawienia i odpuszczenia grzechów. Ludzie, mimo że cierpią na Ziemi, a równocześnie kochają swego Stwórcę, nie mogą już cofnąć swoich czynów popełnionych przez ciekawość. Nie chcą wcale opuszczać raju, lecz nie mają wyboru. U Tokarczuk człowiek podejmuje świadomą decyzję i definitywnie odchodzi z ogrodu Edenu.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na drobny szczegół. Biblijne drzewo poznania Dobra i Zła funkcjonuje jako symbol. Nie wiadomo, jaki to gatunek ani jakie są to owoce. Z biegiem lat w literaturze i świadomości ludzkiej utarło się, że chodzi o ?jabłoń? i ?jabłko?, które zerwała Ewa. Jednak w rzeczywistości nie zostało to jasno napisane. Może to być równie dobrze gruszka, śliwka lub pomarańcza… Natomiast u Tokarczuk Bóg przechyla konkretnie ?gałąź jabłoni?. Paradoksalnie jest to odwrócenie biblijnych faktów, a jednocześnie utrwalenie pospolitego wierzenia.
Prawdopodobnie tekst Olgi Tokarczuk jest alegorią sposobu postrzegania wiary przez współczesnych ludzi. Wielu z nas uważa, że w Boga nie wierzy. Odchodzimy od niego, uważając, że poradzimy sobie w życiu sami, pomimo wszystkich kłopotów i problemów. Chcemy być niezależni, a Boska miłość tylko przeszkadza i wymaga. Wiadomo przecież, że gdy się kogoś kocha, to trzeba mu poświęcać czas, którego wielu ludziom szkoda tracić.