Uderzył we mnie…

Uderzył we mnie huk i szum
Niepowstrzymaną mocą,
Chwycona stoję mrocznym dniem
I widną na wskroś nocą.

Jasność mi szronów bije twarz
I śniegi skrawych puchów,
A wkoło czuję lot i wiew
Pędzonych w wieczność duchów.

Na drodze stoję, którą wichr
Przestrzenny je rozmiata
I w gwiezdny, skrzący zbija pył
Na przyszły posiew świata.

Bronią się duchy… Słyszę krzyk
Chłostanych srebrnym biczem…
Dosyć już mają śmiechu, łez,
Chcą spocząć, zostać niczem…

Dosyć już mają żądz i walk,
Miłości i nadziei;
Chcąc ujść, chcąc paść, chcą wyrwać się
Z żywota czarnej kniei…

Darmo! Chwycone w bytu sieć
Rozerwać jej nie mogą
I z życia w życie, z jęku w jęk
Wichrową pędzą drogą.

W powietrzu świszczy srebrny bicz,
Po skalach mdleją echa,
A mnie wskroś piersi idzie dreszcz,
A otchłań się uśmiecha…