Nazwa średniowiecze pochodzi z XVII w. Oznacza czas średni między starożytnością a renesansem. Jest to epoka spod znaku krzyża i miecza, bowiem jego rozwój torowali duchowni i rycerze. Te dwa symbole określają oblicze ówczesnej kultury kościelnej i rycerskiej. Jej dominującym hasłem stało się memento mori (pamiętaj o śmierci). Światopogląd ówczesnych ludzi, kultura, a więc literatura, malarstwo, muzyka, a nawet architektura, były podporządkowane określonym wzorcom narzucanym przez Kościół, nosiły cechy powszechności, czyli uniwersalizmu.
Dla wielu Średniowiecze to zapewne jedynie epoka zaślepienia, ciemnoty i zabobonu: nad takim obrazem tego okresu naszych dziejów długo pracowało wielu „postępowych myślicieli” – od tzw. odrodzenia po dzień dzisiejszy. „Mroki średniowiecza”, „średniowieczny wprost fanatyzm”, „rodem ze średniowiecza” – takie i inne zwroty przeniknęły już do naszego języka codziennego i są używane potocznie nawet przez ludzi, którzy o Średniowieczu nie mają bladego pojęcia (patrz wypowiedzi typu „średniowiecze? Aaa… to wtedy palono na stosach heretyków, a kler uciskał lud pracujący miast i wsi. Czarnym mówimy nasze zdecydowane: NIE !). Średniowiecze obok niezaprzeczalnych ciemnych stron było także epoką niezwykle oryginalną i na swój sposób piękną. Zbyt wiele krąży o Średniowieczu mitów i to mitów czasem wręcz absurdalnych. Co najsmutniejsze, bezkrytycznie powtarza je wiele osób skądinąd inteligentnych i wykształconych.
Główną w oczach wszelkiej maści postępowców i antyklerykałów „wadą” Średniowiecza jest fakt, że było ono wg tych osobników „erą totalnej, wszechstronnej dominacji Kościoła, a ściślej mówiąc kleru”. Prawda jest taka: owszem, Średniowiecze to jedyny okres w dziejach, gdy Europa była tak jednolita religijnie – chrześcijaństwo i związany z nim sposób widzenia świata było tym, co łączyło ówczesnych Europejczyków w sposób dla nas dzisiaj niewyobrażalny. Powszechność chrześcijaństwa musiała pociągać za sobą bardzo mocną pozycję Kościoła w ówczesnym społeczeństwie. Problem polega na tym, że gdy w oczach „postępowych” ekspertów Kościół z definicji jest czynnikiem wstecznym, hamujący rozwój, postęp, itd. to faktycznie w wiekach średnich duchowieństwo jako warstwa najlepiej wykształcona było w rzeczywistości czynnikiem jak najbardziej pozytywnym i stymulującym kulturalny, społeczny i nawet ekonomiczny rozwój. To dzięki Kościołowi i jego wielowiekowej pracy nieokrzesane bandy rabusiów zamieniły się w szlachetnych rycerzy, ciemne chłopstwo w świadomych swych interesów rolników, etc. – to przecież kler inspirował powstanie kodeksów rycerskich, to w posiadłościach Kościoła najszybciej zastąpiono pańszczyznę i rentę towarową najkorzystniejszą dla chłopa rentą pieniężną, itd. To Kościół w tej pełnej zamętu epoce forsował pacyfistyczną ideę „Sądu Bożego”. Prawdziwe kłopoty Kościoła i jego autentyczne średniowieczne kryzysy (przełom X i XI w., wielka schizmazachodnia, niewola awiniońska) wynikały w głównej mierze nie z dominacji kleru w społeczeństwie (która była dla tej ciemnej zbieraniny korzystna) ale wręcz przeciwnie – z udanych prób podporządkowania Kościoła władzy świeckiej (cesarze niemieccy w XI w., królowie Francji w XIV w.) i uczynienia zeń posłusznego narzędzia tejże. Duchowni będąc tylko całkowicie zależnymi od władcy urzędnikami nie byli w stanie wypełniać swej właściwej misji, nie mówiąc o tym, że władca dbał o to aby przeorami i biskupami zostawały posłuszne mu miernoty, a nie jednostki światłe i mądre.
Wiele niekorzystnych dla Kościoła i Średniowiecza mitów jest jawnie niesprawiedliwych i ma służyć wybieleniu epok późniejszych: mówi się o „paleniu heretyków” podczas, gdy stosy na wielką skalę zapłonęły w okresie Reformacji (XVI wiek); wiele jest krzyku o „okrutnym”, „niehumanitarnym” średniowieczu, ale to w wiekach średnich praktycznie zlikwidowano instytucję niewolnictwa obecną w historii ludzkości i w starożytności i w dziejach nowożytnych aż po schyłek XIX wieku. Takie przykłady można mnożyć – zasada pozostaje ta sama: oczernianie bez większego (a czasem żadnego pokrycia w faktach).
Pora teraz przejść do wymienienia przynajmniej kilku z licznych „jasnych stron Średniowiecza”. Największą chyba chlubą tej epoki powinna być jej organizacja społeczna – mowa tu o sytuacji w wiekach XI – XIII, okresie rozkwitu Średniowiecza. Od podstaw, na ruinach ustroju socjalnego antycznego Rzymu stworzono najbardziej chyba optymalny dla ówczesnego okresu system. Owszem, był on pełen nierówności (nierówność wobec prawa była wręcz jego podstawową cechą) czasem wręcz niesprawiedliwości ale miał jedną podstawową zaletę, cechę o której my dzisiaj możemy tylko marzyć – ogromna większość ludzi w tym systemie znała swoje miejsce w drabinie społecznej, była z niego zadowolona, czerpała radość z bycia użytecznym elementem społeczeństwa. Nie jest to oznaką ogłupienia ówczesnych ludzi, ale wręcz przeciwnie – ich wielkiej mądrości. Sukces swej organizacji społecznej czerpali oni z realizacji znanej zasady św. Tomasza – społeczeństwo ówczesne naprawdę przypominało spójny, żywy organizm, w którym poszczególne jednostki pracowały dla swego, ale i wspólnego dobra – jakże to różne od dzisiejszego zatomizowanego społeczeństwa, w którym każdy tak naprawdę działa i żyje sam. Oczywiście, życie wtedy (tak jak teraz) dalekie było od ideału, ale przecież ludzie ówcześni miel coś, co mi dzisiaj bezpowrotnie utraciliśmy: oparcie w niewzruszonym porządku moralnym wspartym autorytetem Kościoła ale także i w licznej rodzinie, sąsiadach, członkach swej grupy społecznej. Wbrew temu ,co nam się dzisiaj wmawia, ten system działał sprawnie i to działał dość długo zkorzyścią dla poszczególnych jednostek, grup społecznych i ogółu; przykładów można podać wiele: świetnie działający samorząd poszczególnych miast i wsi (wpływający na powstanie lokalnego patriotyzmu, którego tak nam dzisiaj brak), dobrze i niezawodnie działająca pomoc społeczna (jak byśmy to dziś nazwali) w ramach gmin, cechów, parafii itd.
Jest także Średniowiecze okresem rozwoju innych dziedzin życia: powstają wtedy istniejące do dziś uniwersytety, szkoły i kierunki filozoficzne wciąż jeszcze żywe (augustianizm, tomizm, franciszkanizm), imponujące i zachwycające nawet nas niesamowite budowle gotyku i wiele innych. To Średniowiecze przygotowało podstawy pod ekspansję Europejczyków w wiekach późniejszych: Kolumb, Cortez, Pizarro byli w dużej mierze jeszcze ludźmi Średniowiecza. Wreszcie coś dla współczesnych nam fanów zjednoczonej Europy: średniowieczna Europa była w znacznie większym stopniu jednolitym organizmem niż ta dzisiejsza. Właściwie wówczas brakowało Europejczykom tylko jedności politycznej: w wymiarze religijnym, kulturalnym, językowym (łacina !) i gospodarczym do tej jedności było wówczas bliżej niż dziś.