Bibliografia:
1, 2 – Roman Bratny „Kolumbowie rocznik 20” (cz. 2)
3 – Roman Bratny „Kolumbowie rocznik 20” (cz. 3)
4 – Władysław Broniewski „Bagnet na broń”
5 – Paulina Watowa „Wszystko co najważniejsze”
6 – Krzysztof Kamil Baczyński „Elegia o… [chłopcu polskim]”
7 – Tadeusz Różewicz „Ocalony”
Druga Wojna Światowa dla wielu osób była końcem świata. Nie w sensie dosłownym jako zagłada planety, ale jako śmierć pewnych ideałów. Mnóstwo istnień ludzkich było skazanych na ostateczne opuszczenie tego świata a ci, którym udało się przetrwać te chwile grozy, wspominają te czasy z przerażeniem. Byli świadkami upadku wszystkich wartości, odwróconych dziesięciu przykazań z ‚Nie zabijaj!’ na czele. Łamanie wszelkich zasad, ludobójstwo i okrucieństwo. Apokalipsa. Wielu z nich jednak udało się przetrwać, udało się także pomóc innym w przeżyciu. W czasie wojny istniało wielu bohaterów mniejszej czy większej miary, dla mniejszej czy większej ilości ludzi.
Na początku chciałabym ukazać ciężką egzystencję każdego, kto żył w czasie wojny. Z każdej strony zagrożenie, obrazy bólu i śmierci bliskich i tych nieznajomych osób. Heroizmem zdaje się być także odporność psychiczna. Wielu załamało się, patrząc na śmierć i czując jej swąd.
„Lawina kalectwa. Ciągną ich na noszach, wspierają ramionami, pchają na dziecinnych i straganiarskich wózkach. Tłum rannych korkuje niewielki pasaż, w którym Zygmunt meldował swój oddział dowodzącemu grupą szturmową. Cierpliwy tłum nasyca ciemność pracowitym, zawsze czujnym bólem. Nie sposób zrobić kroku, by nie wydeptać skądś jęku, krzyku, nawoływania.” [1]
„-Dobij, jak będziesz leciał, po drodze.. Dobij i weź mojego kabeka.. Słyszysz.. – doleciały go słowa. (…) Olo jest już przy rannym. Tu, bliżej wyjścia, majaczy ciało. Ranny, trafiony tuż za bramą, musiał się przyczołgać spowrotem. A może to ten, co wołał o opatrunek na początku? Olo namacał jego głowę.
– Bierz mnie za kark. (…)
– Bierz mnie za szyję! – powtarza klękając obok. Za moment stoi pochylony u drzwi. Ręka trzyma się muru. „Teraz!” – rozkazuje sobie i czuje, że własne ciało wreszcie go słucha. (…) Biegnie. Nie jest sam. Ramiona rannego obejmują go mocno. Dławią, ale nie jest sam.” [2]
Każdy dzień przepełniony cierpieniem. Cierpieniem, ale jednocześnie chęcią działania, chęcią pomocy, silną wolą. Kto mógł, pomagał. Kto mógł, stawał się bohaterem dla potrzebującego.
„Halo chłopaki! – zawołał w ciemność – Halo! – powtórzył i raptem strach zjeżył mu włosy pod hełmem: był sam. Instynktownie podniósł broń. Uspokajał się krótkimi szczęknięciami peemu.”Dobrze, że oszczędzałem naboi” – pochwalił się w myślach, jakby tą bezsensowną strzelaniną odpierałcoś więcej niż własny strach.” [3]
Przytoczony przeze mnie fragment obrazuje, jak także swego rodzaju bohaterstwem było przezwyciężenie własnego strachu. Zniszczenie, zniweczenie słabości. Umiejętność spojrzenia choć minimalnie pozytywniej na sytuacje, wydawałoby się, bez wyjścia.
Kolejnym dowodem na prawdziwość postawionej tezy jest wiersz Władysława Broniewskiego „Bagnet na broń”. Ukazuje on chęć walki o niepodległość dla kraju, chęć służenia ojczyźnie, chęć zmobilizowania społeczeństwa do zawzięcia się w sobie i pokazania okupantom, że przecież oni się nie dadzą, oni są silni, zwarci i gotowi do odparcia ataku, tak samo jak gotowi na śmierć za Polskę.
„Poeto, nie w pieśni troska.
Dzisiaj wiersz – to strzelecki rów,
Okrzyk i rozkaz:
Bagnet na broń!
Bagnet na broń!
A gdyby umierać przyszło,
Przypomnimy, co rzekł Cambronne,
I powiemy to samo nad Wisłą” [4]
Z kolei przejdę do fragmentów pamiętnika Pauliny Watowej, które ukazują heroizm ludzi, którzy musieli walczyć z głodem i chłodem, by przeżyć oraz utrzymać przy życiu bliskich. Skazani na łaskę i niełaskę gospodarzy, którzy przyjmowali pod swój dach za opłatą kobiety i dzieci, musieli znosić ich kaprysy. Paulina Watowa zapewne nie była jedyną osobą przeżywającą koszmar pod dachem, który chronił ją przed zamarznięciem, ale jednocześnie skazywał na nienawiść, na poniżanie i popychanie z kąta w kąt. Trzeba było walczyć z przeciwnościami losu, z wrogo nastawionymi ludźmi.
„Wreszcie życie stało się zupełnie niemożliwe. Gospodarz mój, czterdziestoletni może Kazach, wychodził rano do roboty, wracał późnym popołudniem, w zupełnych ciemnościach, a ja podczas jego nieobecności byłam skazana na wszelkiego rodzaju szykany ze strony Kazaszki i jej teścia.”, „ludzki odruch Kazacha dodał mi odwagi, aby poskarżyć się przed nim na nasze warunki i pogróżki jego żony, że zostanę wyrzucona. Byłaby to dla nas istna katastrofa.” [5]
Następnym tekstem, tym razem lirycznym, który chciałabym przywołać do potwierdzenia tezy, iż heroizm w czasie II WŚ był niejednolity i dla każdego postrzegany jako co innego, jest wiersz „Elegia o… [chłopcu polskim]”. Wywołuje on sprzeczne uczucia, zarówno zdziwienie, jak i wzruszenie. Pokazuje, jak młodzi chłopcy bezsensownie – ale czy jakakolwiek śmierć jest sensowna? – ginęli, przerywając życie w tak wczesnym jego stadium. Jak wojna przerywa plany na przyszłość, niszczy młodość, która niejednokrotnie nie dostaje szansy na przeobrażenie się w dorosłość. Ukazuje jednocześnie bohaterstwo, jakim jest godna śmierć. Nie tchórzowska, którą ginęli ludzie chowający się po kątach i nie chcący walczyć, ale ta świadoma..
„I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut – zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeśręką.” [6]
Na koniec, z pomocą wiersza T. Różewicza pragnę pokazać, jak wielkiego harta ducha potrzeba, by przeżyć wojnę psychicznie. By żyć później normalnie, z całkowitą świadomością, że istnieje jeszcze cos oprócz zła i śmierci. Człowiek z wyniszczonymi i wyjałowiałymi stereotypami sprzed wojny, myślący o prawie każdym jak o wrogu, musiał bardzo chcieć powrócić do porządku dziennego. Do miłości, do światłości, do piękna. Wyrzucić tragicznych wspomnień z pamięci się nie da, ale można walczyć, by kolejne wspomnienia były lepsze, bardziej warte zapamiętania. Jak wielką odwagą trzeba się wykazać, by podjąć się prostowania win i krzywd obcych, złych ludzi.
„Pojęcia są tylko wyrazami:
cnota i występek
prawda i kłamstwo
piękno i brzydota
męstwo i tchórzostwo.
Jednako waży cnota i występek
widziałem:
człowieka który był jeden
występny i cnotliwy.
Szukam nauczyciela i mistrza
niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
niech oddzieli światło od ciemności.” [7]
Przytoczone przeze mnie fragmenty zarówno prozy, jak i poezji są w większości pisane przez naocznych świadków rzezi, która miała miejsce na ziemiach polskich w czasie drugiej wojny światowej. Obrazują męstwo i bohaterstwo ludzi, dowodzą, że nie tylko ten, kto ratuje setki istnień ludzkich jest herosem. Za herosa uważam każdego, kto uchował przy życiu siebie, swoje wnętrze, sumienie, charakter. Kto nie dał się złamać przeciwnościom, kto brnął dalej. Każdy, kto zginął walcząc. Każdy, komu nie straszne było krzyknąć „Bagnet na broń!”, każdy, kto nie bał się malować haseł powstańczych na murach niczym bohaterowie „Kamieni na szaniec”, kto był jak chłopiec z placu broni. Tak więc teza postawiona na początku jest w pełni prawdziwa. W czasach II wojny światowej heroizm niejedno miał imię..