W obronie Jaśka

— Moja pani Maciejowa!
To, to tak się wieprzka chowa?
To on, zamiast leżeć w chlewie,
Psoci się, a pani nie wie?
To fatyga już za wielka
Wsadzić patyk do skobelka,
A wieprzkowi dać wygodę:
Natrząść słomy, zmienić wodę?
To już ciężko dla waćpani
Obierzyny zebrać z bani
I w koryto dać po trochu
Zielska, otrąb albo grochu?
To tu Jasiek siedzi ładnie,
A wieprzek mu kluski kradnie!
To ta śliczna żółta miska
Dla takiego będzie pyska?
Toż się dziecku krzywda dzieje.
A wieprzek się z tego śmieje…
I choć Jasiek wrzeszczy, krzyczy,
Wieprzek, jak nic, kluski ćwiczy.
Ho, ho, nie myśl, moja pani.
Że ci tego nikt nie zgani!
Tylko przyjdzie Kusy z pola,
Zaraz szczeknie: — Hau! hau! hola!
— Jeśli chcesz hodować trzodę,
To jej nie wypuszczaj w szkodę.
Bo inaczej dam dwa susy
I — po wieprzku! Jakem Kusy!