Inspiracją do napisania „Przedwiośnia” były dla Stefana Żeromskiego relacje Polaków, którzy przeżyli rewolucje w Baku. Głównym bohaterem „Przedwiośnia” jest Cezary Baryka, urodzony w 1900 roku. Jako młody chłopiec mieszkał wraz z rodzicami w Baku, gdzie zastał ich wybuch pierwszej wojny światowej. Wtedy ojciec wyjeżdża z miasta by wziąć udział w walkach, a Cezary zostaje sam z matką – Jadwigą.
W roku 1917 do Baku dociera rewolucja komunistyczna. Cezary i Matka stają po przeciwnych stronach barykady. Cezary jest przychylny rewolucji, mimo, iż tak naprawdę jej nie rozumie. Jedynie spodobały mu się hasła oraz niespodziewana wolność od szkoły, rodziców, odpowiedzialności. Matka była przeciwna rewolucji, „nie chodziła na mityngi”. Starała Cezaremu racjonalnie wytłuamaczyć swoje racje, ten jednak niestety nie dopuszczał jej argumentów do siebie. Często wtedy wyładowywując na niej swoją złość.
Można powiedzieć, iż Cezaremu rewolucja była na rękę. Od wyjazdu ojca nie zależało mu na nauce, kłócił się z nauczycielami, a nawet pobił dyrektora gimnazjum. Bezkrytycznie przyjmuje nowe polityczne hasła. Baryka, można powiedzieć, był w centrum wydarzeń rewolucji. Bywał na każdym zgromadzeniu ludowym, na większości z owych zgromadzeń wykonywano wyroki na wizerunkach „burżuazyjnych cesarzów, wielkorządców, prezydentów, generałów, wodzów”. Między innymi lalkę przebraną za Józefa Piłsudskiego. Bohater choć nie posiadający chociażby najmniejszej wiedzy nt. Marszałka był jednym z najgłośniej oklaskujących ten czyn. Cezary Baryka czuł, jakoby trafił na swoich braci. Wygłaszali oni idee, które od razu trafiały do jego mózgu i serca. Po powrocie do domu z radością powtarzał matce wszystko, co zostało mu powiedziane, starał się jak najlepiej wyjaśnić jej to, co było bardziej skomplikowane. Wygłaszał te opinie „z furią odkrywcy, który nareszcie trafił na swoją drogę”. Baryka nie poprzestał tylko na wiecach i zebraniach. Zaczął brać udział w pochodach do więzień, skąd wyciągano „różnych białogwardzistów, reakcyjnych generałów, wsławionych okrucieństwami”. Niejednokrotnie przygląda się „nieopisanym szaleństwom ludzkim, gdy zabijano powolnie, wśród błagań skazańców o rychlejszą śmierć”. Później powraca do domu, pełen emocji, diabelsko się uśmiecha i opowiada wszystko matce. Potrafił wydać swym „bratom”, rewolucjonistom nawet miejsce, gdzie matka jego schowała dobytek zarobiony przez jego ojca, a wszystko to w imię naiwnych i nieprawdziwych idei o równości wszystkich we wszystkim.
Jadwiga Baryka starała się pod nieobecność męża zapewnić wszystko, co było potrzebne Cezaremu. Jednak, po rozpoczęciu się rewolucji przestała się odzywać do ludzi, zaczęła patrzeć „ponuro w ziemię”. Jedynie gdy mogła być z Cezarym sam na sam, próbowała go przekonywać. Wyjaśniać mu rzeczy, które dla młodego jeszcze niedojrzałego człowieka były trudniejsze do pojęcia. Starała się wytłumaczyć mu,że na rewolucji skorzystają jedynie ludzie, którzy jej przewodzą, ci którzy dowodzą odbiorem ziem i wszelakich innych dóbr, a nie tacy jak on. Syn jednak nie chciał słuchać swojej matki, momentalnie popadał w agresje i złość. Nie potrafił zrozumieć dlaczego nie potrafiła zrozumieć jego, jak mu się wydawało, „rzeczy tak jasnych, prostych i sprawiedliwych”. Często podczas prób przekonania Cezarego przeciw rewolucji, jej syn bywał już tak rozjuszony, iż często ledwie powstrzymywał się od użycia siły przeciwko własnej matce. Nie szczędził jej wtedy przeróżnych, niejednokrotni bardzo krzywdzących epitetów. Najczęściej matka widząc, iż jej syn srogo się już gniewa „zacichała, a nawet robiła miny i grymasy przytakujące albo wprost udawała rewolucyjny entuzjazm”.
Pomimo przedstawienia rewolucji z gruntownie różnych stron. Matki i syna, reprezentujących zupełnie inny system wartości. Możemy zauważyć, iż sam autor wypowiada się o rewolucji w negatywnym kontekście. Jest jej przeciwny, jednak stara się skłonić samych czytelników do zdecydowania, która z wymienionych dróg jest tą właściwszą.
Cezary Baryka nie posiadał wiedzy, którą posiadają czytelnicy właśnie „Przedwiośnia”. Dał się omamić utopijnym hasłom rewolucji. W tym przypadku hasło „rewolucja zjada swoje dzieci”, nie sprawdziło się akurat do Cezarego, a do jego matki, która stała się ofiarą rewolucji.. Sam Cezary stojąc nad grobem matki nadal starał się rozpaczliwie zachować w sobie wiarę w szlachetne pobudki rewolucjonistów. Tłumaczył się „O matko! Nie chcę już pić drogiego wina, bo ono zmieszane jest z potem męczenników. Nie chcę stąpać po puszystych dywanach, bo stopy moje chodziłyby po charczących piersiach suchotników”.
Baryka zapłacił za swą niedojrzałość cenę najwyższą. Stracił po części wiare w swe przekonania. Przede wszystkim, stracił swoich bliskich.