Przy bramie.
PESYMISTA I
Gdyby mię zapytano, czem naprawdę jest Saski Ogród? odpowiedziałbym, że jest to kurnik w kurniku!
PESYMISTA II
Nazwijże go lepiej cielętnikiem, boć tu podobno najwięcej wypijają krowiego mleka.
PROWINCJONALISTA
Ciekawy jestem, poco wybudowali altankę z sodową wodą, kiedy jest tak dobra, studzienna.
WARSZAWIAK
Tak, zapewne!… Możeby i wystarczyła studnia, gdyby nie to, że mamy dwie partje.
PROWINCJONALISTA
Niezupełnie rozumiem…
WARSZAWIAK
Widzisz, jest to tak, że klasycy i konserwatyści piją wodę studzienną, dla progresystów zaś i romantyków potrzebna sodowa.
W ogrodzie.
(Grupa I)
PANNA (w zielonej sukni)
Budzę pana!
ELEGANT
W kolorze?…
PANNA
W zielonym!…
ELEGANT
Tylko lubię… ale nie mogę powiedzieć, ażebym kochał nad życie.
PANNA
Spodziewałam się, że pan lubisz… trawę!
ELEGANT
Ja myślałem, że pani mówisz o swej sukni.
PANNA
Fe! Przecież sukni zjeść nie można!
(Grupa II)
PODLOTEK
Według mnie mężczyzna najlepiej wygląda w ułańskim mundurze i dlatego przepadam za ułanami.
KAWALER
Będziesz więc pani miała ułana.
PODLOTEK
Ach! czy być może?… I jakimże to sposobem?
KAWALER
Kupię go dla pani u Lessera!
(Grupa III)
LWICA
Jakiż to brutal ten jegomość!…
BLAGIER
Przebóg! Cóż się stało?
LWICA
Przeszedł koło mnie tak blisko, że omało mi sukni nie oberwał!
BLAGIER
Nędznik! jaka szkoda, żem nie uważał… byłbym go na pojedynek wyzwał!
LWICA
Nie wiedziałam, żeś pan tak energiczny!
BLAGIER
Byłby to już drugi pojedynek dla płci pięknej!
LWICA
No, proszę?…
BLAGIER
Kiedym mieszkał u mojego dziadka w Mordotłukach, jakiś awanturnik obraził moją znajomą pannę, Filomenę Dyndalską…
LWICA
I cóż?…
BLAGIER
Wyzwałem go na pistolety!
LWICA
I jakżeż się skończyło?
BLAGIER
Nadzwyczaj zabawnie!… W dzień bitwy pojechałem na plac, wziąwszy kilka funtów prochu i dwie kopy jaj…
LWICA
To szczególne!
BLAGIER Następnie, czekając na mego przeciwnika, bawiłem się strzelaniem do jaj w powietrzu… Gdym w ten sposób wystrzelał już kopę, przyjechał mój przeciwnik i widząc, co się święci, prosił mnie o przebaczenie.
LWICA
A pan?…
BLAGIER
Ja zaś rzekłem: nie, mój panie!… Taka zniewaga krwi wymaga… Musimy się bić!
LWICA
A on?…
BLAGIER
Strzelił do mnie 10 razy i chybił.
LWICA
A pan?…
BLAGIER
Ja strzeliłem raz, zdjąłem mu z nosa wielką brodawkę, która go ogromnie szpeciła i rzekłem: mam zwyczaj dobrze robić nawet moim nieprzyjaciołom!
LWICA
Nie wiedziałam, że pan tak dobrze strzela!
BLAGIER
Toż samo mówiła mi panna Filomena Dyndalska, z którą byłem u mego dziadka w Mordotłukach… no! I otrzymała ode mnie nauczkę!
LWICA
Opowiedz pan…
BLAGIER
Pewnego dnia zjechało do nas liczne sąsiedztwo, złożone z zapalonych strzelców. Każdy opowiadał przykłady swej celności…
LWICA
Czelności?…
BLAGIER
Celności… i ja też. Gdy mi panna Filomena zaprzeczyła, zrobiliśmy zakład i wyszli wszyscy na pole dla sprawdzenia.
LWICA
No, i cóż?…
BLAGIER
Strzeliłem 101 razy i na ścianie chlewka wypisałem kulami: Filomeno, kocham cię!…
LWICA
Zadziwiasz mnie pan tak, że aż chcę go prosić, abyś mi w tej oto strzelnicy dał dowody swojej zręczności!
BLAGIER
Kiedy… bo… tam muszą mieć bardzo liche pistolety.
LWICA
Przeciwnie… wyborne!…
BLAGIER
Przytem… godzina jest niewłaściwa…
LWICA
Owszem, najwłaściwsza. Teraz właśnie arystokracja strzela… No, chodźmyż, mój panie!
BLAGIER
Od rana… musiały się już pistolety ogromnie zanieczyścić…
LWICA
No, nie lękaj się pan, znajdziemy na to sposób!
BLAGIER
Zresztą, muszę się pani przyznać, że po ostatniej chorobie… a mianowicie po tyfusie… zupełnie straciłem rękę i prawdopodobnie ani razu nie trafię!
LWICA
Ach! już rozumiem!… Więc to zapewne podczas gorączki tyfusowej odbyłeś pan ów sławny pojedynek i wypisałeś kulami imię jakiejś panny Filomeny.
BLAGIER
O nie, pani… Fakta te rzeczywiście miały miejsce, kiedym był u mego dziadka w Mordotłukach!