WARSZAWA ZA WAZÓW

KOLUMNA ZYGMUNTA

Na Rynku Przedmiejskim, niedaleko bramy krakowskiej, gdzie zbiegały się dwa główne trakty- z Krakowa i z pola elekcyjnego na Woli, stał pomnik wystawiony przez Władysława IV ku czci jego ojca. Nie jest to całkiem zwykły pomnik- jedyny tego typu wystawiony w Europie tamtych czasów. Kolumna wyrażała całą chwałę i cnoty króla Zygmunta III, symbolizowała dwoistą naturę władzy królewskiej, niezależność Polski i strukturę Rzeczpospolitej. Było to wielkie wywyższenie, gdyż w starożytnym Rzymie na kolumny stawiano tylko pomniki cezarów, co zrównywało ich z bogami; W czasach nowożytnych uważano kolumnę za symbol autorytetu, władzy, wywyższenia i chwały;

We Włoszech tworzono kolumny, ale ustawiano na nich tylko figury Chrystusa, Maryi i świętych. A nagle w Warszawie kolumna człowieka świeckiego! Było to odważne posunięcie, tłumaczył je napis na cokole pomnika: „Król Zygmunt III, wyróżniający się pobożnością i orężem słusznie zasłużył na podwójną chwałę” . Chwałę ziemską symbolizuje miecz, którym król pokonywał wrogów, a niebiańską krzyż .To wytłumaczenie objaśnia w pewnym stopniu tak wielkie wywyższenie króla Zygmunta.

WARSZAWA STOLICĄ – POWODY

Sejm lubelski mniejszy wyznacza na stałe miejsce odbywania się sejmów Warszawę; Sejm konwokacyjny po śmierci Zygmunta Augusta uchwala ustawę, na mocy której wolne elekcje odbywać się mają w Warszawie; Zygmunt III przenosi stolicę do Warszawy – DLACZEGO AKURAT WARSZAWA ?

Możliwość pierwsza: Warszawa leżała na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych. Z pewnością przyczyniło się to do jej rozwinięcia, ale mało prawdopodobne, aby miało to decydujące znaczenie w podejmowaniu ww. decyzji, było wiele miast o podobnym położeniu, a żadne nie zostało stolicą.

Możliwość druga: Szwedzkie aspiracje koronne Zygmunta III – z Warszawy bliżej było do Szwecji, szybciej się można do niej dostać, tylko po co? – kiedy król na stałe zamieszkał w Warszawie sprawa szwedzka dawno już należała do przeszłości, prawie dwadzieścia lat minęło od nieudanej próby poskromienia opozycji protestanckiej w Szwecji, zakończonej kompromitacją króla, a dwanaście lat od detronizacji króla przez sejm Szwecji. W 1604 Karol Sudermański został królem Szwecji, było to przekreślenie planów Zygmunta. A teraz pora na najbardziej prawdopodobne trzecią i czwartą możliwość.

Możliwość trzecia prawdopodobna (geograficzna) – Warszawa znajdowała się mniej więcej pośrodku wielkiego państwa, senatorowie z obrzeży państwa zdążający na sejmiki mieli mniej więcej taką samą ilość drogi do pokonania. Wtedy był to niezwykle ważny czynnik – obie stolice (Kraków i Wilno) leżały na obrzeżach państwa, droga z Małopolski na Litwę, lub z Rusi do Wielkopolski była bardzo długa.

Możliwość czwarta najbardziej prawdopodobna (polityczna) – Unia Polski i Litwy zawarta została na zasadzie „równych z równymi, wolnych z wolnymi”. Aby uniknąć jakichkolwiek podejrzeń nie należało żadnej z dawnych stolic mianować ośrodkiem najwyższej władzy, a stolice powinna znajdować się w miejscu trzecim (neutralnym), taka była właśnie Warszawa.

Podsumowując stwierdzić trzeba, że przeniesienie rezydencji królewskich do Warszawy przez Zygmunta III nie było początkiem, lecz końcem i nie przyczyną lecz skutkiem zapoczątkowanego przedtem ustołeczniania Warszawy.

WOLNA ELEKCJA

Szlachta polska uważała ustrój Rzeczpospolitej za prawie idealny – taki o jakim marzył cały świat starożytny, wprawdzie nie wszystkie elekcje wyglądały jak w idealnym państwie Platona, ale spośród pierwszych elekcji burzliwy przebieg miała tylko elekcja w 1587, gdy część szlachty wybrała na króla Zygmunta Wazę, a część Maksymiliana Habsburga, doszło nawet do próby interwencji zbrojnej, lecz cały incydent zakończono sprytnym fortelem. Otóż Zborowscy popierający kandydaturę Maksymiliana i Jan Zamoyski popierający Zygmunta, wkroczyli na pole elekcyjne z licznym wojskiem, wzbudzając strach i niepokój wśród senatorów i szlachty. W odpowiedzi prymas Stanisław Karnkowski nakazał wycofanie obu armii, umówiono, że pierwsza wycofa się armia, która bardziej zbliżyła się do szopy senatorskiej. Po zmierzeniu odległości okazało się, że armia Zamoyskiego zbliżyła się bardziej. Jednak godność hetmana nie pozwalała odstąpić, powiedział podobno: „Niech szopa ustąpi, nie hetman”. W nocy szopę spalono doszczętnie i wybudowano nową, bliżej obozu Zborowskich.

Na elekcję w 1632r. biskup płocki Stanisław Łubieński przybył z dwoma tysiącami dragonów, dwoma tysiącami piechoty, a nawet z dziesięcioma działami z zapalonymi lontami. Wywołało to burzę w sejmie. Krzysztof Radziwiłł grzmiał: „…ani święty Piotr, ani święty Paweł nie jeździli z taką okazałością!”. Pod naciskiem senatu i wzburzonej szlachty biskup odesłał swoje wojsko.

Zdążały się sytuacje napięte, dramatyczne, a nawet komiczne. Dochodziło do tego, że senatorowie musieli chować się między karety, lub nawet pod ławki senatorskie. Ale nigdy nie doszło do prawdziwej interwencji zbrojnej na polu elekcyjnym.

Wolne elekcje budziły niepokój pośród zagranicznych mężów stanu. Wprawdzie sejm odrzucił propozycje, aby wykluczyć z elekcji zagranicznych kandydatów i dopuścić tylko potomków Zygmunta III, ale i bez tej uchwały dopóki tacy potomkowie żyli, byli jedynymi poważnymi kandydatami do tronu. Jak to ujął poeta: „…nie żeby ci mieli jakie prawo do korony, lecz że dobry i wdzięczny naród, póki staje potomków panujących familii, daje im pierwszeństwo przed cudzoziemcami.” Z tego też powodu elekcje synów Zygmunta były najspokojniejsze w historii.

Dziś już trudno jest znaleźć jakikolwiek ślad po dawnych elekcjach, został tylko cudownie ocalały z pożaru obraz Matki Boskiej Elekcyjnej znajdujący się w kościele Św. Stanisława Biskupa, świadek dawnych wydarzeń.

CUDA

Świat baroku i kontrreformacji był pełen niezwykłych zjawisk, objawień i cudów, a siły nadprzyrodzone pokazywały swą obecność częściej, niż w innych epokach.

CUDOWNY KRUCYFIKS

Jurgo Baryczka przywiózł do Warszawy stary krucyfiks z Norymbergii, gdzie szerzyły się nauki Lutra. Według podania tą piękną rzeźbę miano spalić razem z innymi przedmiotami kultu chrześcijan. Baryczka wyciągnął ją ze stosu przed podpaleniem. Samo te wydarzenie wskazywało, że krucyfiks ma moc niezwykłą, a Warszawskim kupcem kierowała opatrzność. Gdy Baryczka wrócił do Warszawy umieścił święty wizerunek w kolegiacie, gdzie trwał aż do drugiego ocalenia, o którym zaraz powiem.

Drugie ocalenie: W maju 1602r. szalała nad Warszawą potworna burza, zwaliła się wtedy wieża kolegiaty, burząc sklepienie nawy i niszcząc wiele sprzętów kościelnych. Nie odniósł tylko żadnego szwanku wspomniany krucyfiks. Na wieść o tym król Zygmunt III nakazał przenieść krucyfiks do sali obrad kapituły, a potem umieścić na specjalnie zbudowanym ołtarzu. Wkrótce zasłynął z licznych łask. Mówiono, że na głowie Chrystusa rosły prawdziwe włosy i że mogła je obcinać złotymi nożycami tylko dziewica, ale przestały, kiedy Luter zaczął tam głosić swe nauki. Dopiero w Warszawie cudowne zjawisko odnowiło się, ale wtedy cudownych włosów dotknęła dziewczyna, która tylko podawała się za dziewicę. Dlatego włosy na zawsze przestały rosnąć.

ŚWIĘTOBLIWY ŁADYSŁAW Z GIELNIOWA

W 1610 r w kościele św. Anny otworzyła się trumna świętobliwego Ładysława. Ludzie przypomnieli sobie o tutejszym zakonniku, o cudach jakie czynił za życia i po śmierci i o zjawisku, jakie zaszło w Wielki Piątek w 1504 r., gdy ojciec Ładysław wygłaszając kazanie o męce Pańskiej uniósł się wysoko ponad ambonę. W czasach humanistycznych zapomniano o sławie świętobliwego kaznodziei. Teraz chciał o sobie przypomnieć. To, że otwarła się jego trumna uznano za znak od Boga, sława Ładysława zaczęła na powrót się rozprzestrzeniać. Jego szczątki złożono w kosztownym relikwiarzu.

Rozpoczęto starania o kanonizację Ładysława. 17 lat po cudownym zdarzeniu zebrała się komisja co do cudów i łask danych przy grobie zakonnika. W doprowadzeniu procesu beatyfikacyjnego do końca utrudniały próby reform i wynikłe stąd spory wewnętrzne zakonu bernardyńskiego. Ładysława beatyfikowano w XVIII w., ale jego kult już wcześniej w Warszawie był powszechny

Grób otwierał się jeszcze kilkakrotnie, aż relikwie umieszczono w osobnej kaplicy, którą dobudowano w 1620 r. do prezbiterium kościoła.

Zabiegi bernardynów próbujących wynieść na ołtarze swego współbrata, miały znaczenie nie tylko dla warszawskiego zgromadzenia, ale również dla całej społeczności stolicy. Warszawa nie miała żadnego świętego. Wyglądało na to, że osoby godne ołtarzy omijały to miasto. Nie było tu szanowanych relikwi, których kult przydawałby miastu splendoru. Wprawdzie dominikanie sprowadzili do Warszawy cząstkę relikwi swojego patrona, ale było to tylko cząstka, a poza tym św. Jacek za życia Warszawy nigdy nie widział, natomiast świętobliwy Ładysław tu został zakonnikiem, przeorem i prowincjałem, tu pisał swoje dzieła, tu unosił się ponad ambonę.

CUDOWNY OBRAZ MATKI BOSKIEJ BOLESNEJ

Gdy ogromny pożar objął ul. Piwną płomienie dochodziły do kościoła św. Marcina. Próbowano zabrać z ołtarza słynący łaskami obraz Matki Boskiej Bolesnej, ale nie udało się to, a pożar trawił już sąsiednie zabudowania. Mówiono później, że nad kościołem unosiła się Matka Boska i osłaniała płaszczem świątynię. Nie wiadomo, czy jest to prawda, ale faktem jest, że cała Piwna spłonęła, a kościół z klasztorem ocalał.

Obraz Matki Boskiej Bolesnej od niepamiętnych czasów otaczany był kultem wiernych. Należał do rzadkich w Warszawie zabytków średniowiecznego malarstwa tablicowego. Słynął cudami, które potwierdzały liczne wota.

_________________________________________________________

Były jeszcze inne święte wizerunki, które szczególnie przyciągały wiernych: piękny krucyfiks u Jezuitów, obraz Madonny w kościele ujazdowskim i figura w kaplicy loretańskiej przy klasztorze bernardynów na Pradze. W pobliskiej wsi Kamień miejscowy lud obdarzył szczególna czcią gotycką figurę Matki Boskiej z dzieciątkiem. Dominikanie na Freta posiadali cudowny obraz Najświętszej Panny, który dodawał blasku ich świątyni. Gdy Szwedzi zajęli Warszawę i panoszyli się w dominikańskim klasztorze, jakiś żołnierz lżył obraz, a nawet do niego strzelił, kula nie zadrasnąwszy świętego wizerunku odbiła się i zabiła świętokradcę.

OBRAZ NAJŚWIĘTSZEJ PANNY ŁASKAWEJ Z FAENZY

Do Warszawy przywieziono specjalne błogosławieństwo Stolicy Apostolskiej dla króla Jana Kazimierz wraz z kopią obrazu Najświętszej Panny Łaskawej z Faenzy. Król podarował obraz księżom pijarom. W marcu 1651 odbyła się uroczysta koronacja obrazu. W czerwcu tego roku wojsko polskie odniosło wspaniałe zwycięstwo, współczesnym trudno było nie łączyć tych dwóch zdarzeń. Obraz zyskał wielką sławę, chociaż samo zdarzenie nie powinno budzić specjalnego zdziwienia – przyzwyczajano się do ingerowania istot boskich w sukcesy polskiego wojska (np. gdy wojsko polskie staczało sławną bitwę pod Chocimiem, ksiądz Tomasz Oborski odprawiający mszę doznał wizji, w której Matka Boska i św. Stanisław Kostka osłaniają obóz polski atakowany przez Turków. Wizję tę można było obejrzeć w pokojach zamkowych przeniesioną na płótno przez malarza królewskiego.

W rok po zwycięstwie pod Beresteczkiem drukarnia Piotra Elerta wydała specjalną broszurkę po łacinie z opisem koronacji i kultu, jakim święty wizerunek obdarzała Warszawa. Tę broszurę razem z wotum w postaci wspaniałego proporca wysłano do Italii w darze dla biskupa Faenzy.

Najświętsza Panna Łaskawa była opiekunką podczas klęski morowego powietrza, a nie jak by można było sądzić patronką wypraw wojennych. A klęski te zagrażały Warszawie bardzo często, wówczas obnoszono obraz po całej Warszawie, w celu uproszenia łask u Boga. Była to często jedyna pociecha dla śmiertelnie chorych i opuszczonych. W latach wojny, choroby lub morowego powietrza kult Najświętszej Marii Panny stawał się ogromny.

W 1664r. sejm podjął specjalną uchwałę, na mocy której uznano Najświętszą Pannę Łaskawą za patronkę Warszawy, ustalono także coroczną procesje. A kościół pijarów oprócz swych dawnych patronów przyjął wezwanie Najświętszej Panny Łaskawej. A cudowny obraz umieszczono na Bramie Nowomiejskiej, aby chronił przed zarazą.

__________________________________________________________

Było jeszcze dużo innych obrazów i przedmiotów otaczanych kultem i obwieszonych wotami – podziękowaniami, lub prośbami o spełnienie modlitwy. Nikt nie szczędził srebra i złota dla podziękowania Bogu. Oto niektóre z wotów:

Zygmunt III własnoręcznie wykonał kosztowną puszkę w kościele reformatorów

– Stanisław Baryczka sprawił złotą koronę na obraz Madonny w Czerwińsku.

– Jadwiga Mińska nakazała zrobić srebrny, cały złocony relikwiarz na drzewo krzyża świętego przechowywane u dominikanów; w kronice klasztornej odnotowano, że „ołtarze i zakrystie wotami zarzuciła”

– Nieznany fundator herbu Topór ukrywający się pod inicjałami B.D.C.K. zlecił wykonanie srebrnego relikwiarza na drzazgę krzyża pańskiego, niezwykle bogato ozdabianego drogimi kamieniami. Relikwiarz ten, będący wybitnym dziełem sztuki złotniczej przechowuje do dziś kościół Świętego Krzyża.

– Królewicz Karol Ferdynand zapisał pokaźne sumy na sporządzenie srebrnego ołtarza dla cudownego krucyfiksu w kościele jezuitów.

– Ludwika Maria i Jan Kazimierz podarowali wizytkom nie licząc innych kosztowności, trzy srebrne obrazy w tym jeden wielki.

W przeddzień najazdu szwedzkiego Rzeczpospolita pożyczyła od benedyktynów srebra wagi sto grzywien, aby je przekuć na monety. Ze złomu, który bernardyni pozbierali już po pożyczce, grabieżach szwedzkich i spaleniu klasztoru jeszcze wyszło 6 funtów srebra i złota wartości 168 dukatów.

PODSUMOWANIE

Gdy Zygmunt III wstępował na tron, Warszawa była jednym z licznych miast królewskich, bardziej prowincjonalnym niż Płock, a rywalizowały z nią takie miasteczka jak Rawa czy Czersk. Co prawda już wcześniej zbierały się tu sejmy, ale dopiero przeniesienie rezydencji królewskich było prawdziwym objawem ustołeczniania Warszawy, co nie było potwierdzone żadnym aktem prawnym, ale od tej pory nigdy nie kwestionowane. W okresie panowania Wazów, Warszawa przeżyła rozkwit we wszystkich dziedzinach, co rzadko spotykane jest w historii innych miast. Stała się ośrodkiem dyspozycji politycznej i rozszerzyła znacząco liczbę ludności. Warszawa tamtych czasów była barwna i rozmaita, życie pulsowało w niej szybciej, niż w starodawnych miastach Korony. Nieustannie przewijali się tutaj kupcy z wszelkim towarem i ludzie poszukujący dobrych zarobków i łatwego życia, skorzy do zabaw i burd, często lekceważący wszelkie przykazania boskie. Stolicy nie omijały klęski, powodzie, pożary, epidemie, obcy najazd, wyniszczająca okupacja szwedzka, podczas, której spłonęła wspaniała biblioteka bernardynów, zdewastowano księgozbiór dominikański, a pięknie oprawione książki królewskie z zamku i królewicza Karola Ferdynanda z Pałacu Ujazdowskiego zostały wywiezione do Szwecji. Grabieży uległa wspaniała kolekcja płócien, miedzy innymi Rubensa i innych dzieł sztuki, jakich nigdy potem w Polsce nie było. Poginęli na wojnie różni artyści, wiele instytucji intelektualnych, jak na przykład włoska opera, przestały działać. Karol Gustaw spławił Wisłą do Szwecji nawet futryny okienne i marmurowe posadzki, pozostawiając ruiny i zgliszcza.

Gdy pierwszy Waza przybył na ziemie polskie, napotkał na ogólną sympatię i życzliwość, mimo zamieszek na polu elekcyjnym. Wszak większość szlachty uważała królewicza szwedzkiego za potomka Jagiellonów. Państwo, którego królem zostawał, było potężne i bogate.

80 lat później , w 1688 roku, gdy ostatni Waza na tronie polskim abdykował, mówił: „podobno tęskno Waszmościom, że tak długo na tym tronie siedzę; wierzcie mi, że i mnie drugie tyle z Wami”.

Warszawa była spalona przez Szwedów, jej bogactwo i dorobek kultury zniszczony lub zagrabiony. Rzeczpospolitą wstrząsnęły walki stronnictw, rokosze i anarchia. Skarb państwa świecił pustkami, a na królu ciążyło kilka milionów długów.