„Warto było urodzić się pod koniec XX wieku”. I według mnie tak właśnie jest. Dlaczego? Teraz postaram się to udowodnić.
Pierwszym argumentem przemawiającym o słuszności mojej tezy jest rozwój cywilizacyjny. Praktycznie nikt z nas nie wyobraża sobie życia bez telewizji, komputera czy telefonu. A jeśli nawet, to czyż nie warto urodzić się w tej wspaniałej epoce tylko po to, aby poznać całe to bogactwo nauki?
Moim zdaniem warto. Bo przecież mamy przed sobą cuda techniki, wynalazki, które „nie śniły się nawet filozofom”. A my możemy nie tylko o nich śnić, ale także. . . korzystać z nich na codzień! To przecież niesamowite, ale przed nami jeszcze tyle do poznania.
Wiemy wszystko o przeszłości, a logiczną rzeczą jest, że gdybyśmy żyli wcześniej nie byłoby tyle za nami. To tak proste, a jednak nie zawsze przychodzi do głowy. Możemy dowiadywać się wciąż więcej i więcej. Jest to możliwe tylko dzięki temu, że nasza cywilizacja nie stoi w miejscu i działamy według zasady: „chcieć to móc”. I możemy.
Drugim moim argumentem potwierdzającym tezę jest opinia ludzi żyjących wcześniej, a także przynajmniej niewielka znajomość historii współczesnej. Społeczeństwo początków XX wieku pamięta jakże mało odległe nam czasy wojny. Cieszę się, że nie musiałam przeżywać koszmarów I czy II wojny światowej, że nie muszę kupować żywności „na kartki”, a wszystkie dobra mam w zasięgu ręki. Ludzie, którzy pamiętają te czasy pragnęli by o nich zapomnieć i wiele by dali za możliwość narodzenia się później, kiedy to wszystko się skończy.
Kolejnym moim argumentem jest szybki rozwój nauki. Człowiek końca XX wieku potrafi właściwie ocenić trud włożony w jakąś pracę. Każdy człowiek cieszy się gdy otwierają się przed nim nowe horyzonty. Bo czyż nie wspaniale jest żyć ze świadomością, że ma się coś przed sobą, jakiś cel do osiągnięcia. To prawda; ludzie żyjący przed nami też wyznaczali sobie cele, ale ambicje XX wiecznych ludzi są o wiele bardziej wygórowane.
My, ludzie przełomu wieków przejawiamy też bardzo wysoki poziom kultury. Wszystko idzie w dobrą stronę. Tworzymy nowe dzieła, pragniemy pozostawić trwały ślad po sobie, chcemy zadać o szeroko rysującą się przyszłość ludzkości. Dlatego jesteśmy dobrzy. A warto się urodzić dobrym!
Życie w końcu XX wieku jest bardzo ciekawe – to mój kolejny dowód na potwierdzenie tezy, może nawet najważniejszy, który postaram się rozwinąć. Przenieśmy się w dalszą przeszłość. Osiągnięcia ludzkości są doprawdy pasjonujące i nie wyobrażam sobie egzystencji w roli np. XIII wiecznej księżniczki, bo to zwyczajnie nudne. My natomiast mamykino, kawiarnię, środki masowego przekazu, pracujemy, uczymy się itd. Jednym zdaniem życie u schyłku XX wieku jest znacznie bardziej urozmaicone.
Dawniej nie było tylu możliwości. Każdy miał ściśle wyznaczone miejsce w danej klasie społecznej, która miała swoje obowiązki. I tak zmierzam do następnego argumentu pt. opis sytuacji społecznej. Przez wieki ludzie przynależeli do jakiejś grupy społecznej, nie pozwalającej się wychylać poza bariery jej obowiązków czy przysług, ludzie tracili swobodę w działaniu. Często byli do czegoś zmuszani lub wykonywali coś pod presją. Na szczęście my żyjemy w czasach demokracji i wolności osobistej, a człowiek jest równy człowiekowi. Niezależnie od narodowości, płci czy rasy.
A może lepiej byłoby urodzić się w przyszłości? Myślę, że to kiepski pomysł. Moja opinia jest prosta. Po co ryzykować. Przecież przyszłość jest wielką niewiadomą.
Zatem z wszystkich moich argumentów nasuwa się jesden wniosek. Powinniśmy się cieszyć, że żyjemy w czasach tak ogromnego rozwoju i możemy nie tylko być jego wadkami, ale także brać w nim udział. Dlatego więc sądzę, że warto było urodzić się właśnie pod koniec XX wieku. I ani wcześniej, alni później.