Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w dużym zamku na wzgórzu mieszkał Brawo, Johny Brawo. W wieku 22 lat, zgodnie z rozkazem matki poślubił Lady Marion. Żyliby długo i szczęśliwie gdyby nie podły brat króla Gargamel. Za pomocą magii i czarów przywołał na ziemię czarodziejkę z Księżyca. Ta za słoną opłatą zmieniła Lady Marion w żebraczkę, którą natychmiast wygnano z zamku….
Johny był zdziwiony zniknięciem ukochanej, ale po długim i bezcelowym oczekiwaniu, postanowił nie zamartwiać się dłużej. Rozpoczął swą służbę Bogu. Długo rozmyślał, aż postanowił opuścić rodzinne miasto by wieść życie w czystości. Nazajutrz zebrał tyle złota i srebra ile tylko mógł naładować do swojego nowego cabrioletu i odjechał pomagać ubogim, biednym i chorym….
Wiódł życie pełne wyrzeczeń i ascezy. Z samego rana modlił się w pobliskim kościółku, a wieczorami biczował swe ciało i medytował.
Pewnego razu, gdy rozdawał pieniądze ubogim, objawiła mu się Matka Boska i wskazała na żebraczkę siedzącą pod kościołem, poczym zniknęła. Zainteresowany Johny podszedł do kobiety i bacznie się przyglądając rozpoznał w niej swą żonę….Ich miłość odżyła na nowo. Ze wzruszenia rozpłakali się, a magiczne łzy Johnego spadły na zaniedbane szaty Lady Marion i nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmieniła się w piękną księżniczkę. Johny poczuł, że znów po wielu latach jest szczęśliwy, odnalazł swą dawno utraconą miłość. Zadziwiony tym wydarzeniem kościelny, który widział całe zdarzenie z zachrystii, opowiedział wszem i wobec o tym, czego dokonał nieznajomy przybysz. Wśród mieszkańców miasta rosła cześć dla Johnego, każdy chciał, aby na jego ciało spadły czarodziejskie łzy. Wieść o ascecie, którego uważano za świętego, rozchodziła się bardzo szybko. Johny nie był zadowolony ze swej chwały, dlatego postanowił wyjechać, wraz z byłą żoną do Nowego Yorku.
Po szesnastu latach, ciężkiej pracy w kotłowni, zarobił na wybudowanie hospicjum dla biednych i bezdomnych. Swe ubogie życie całkowicie poświęcił pomagając ludziom i wierząc w Boga. Po wielu latach, gdy hospicjum zarobiło na siebie, postanowili rozbudować ich całą sieć . Gdy można było przypuszczać, iż życie Johnego się ustabilizowało, w miasteczku zapanowała epidemia dżumy…. Johny traci swój majątek i zapada na tę chorobę….Jednak rozgoryczonej tragicznymi wypadkami żonie zaleca, aby po jego śmierci nie oddalała się od Boga, biednych i aby miała szacunek dla starszych. W trakcie choroby skóra Johnego pomarszczyła się, zbielała, nabrała odrażającego wyglądu. Między palcami miał olbrzymie krosty, które miejscami porozdrapywane, miały w sobie zakrzepniętą ibrudną krew….Johny strasznie się męczył, aż któregoś ranka skonał. Jego ciało zaczęło się zmieniać, okropne rany na jego skórze zniknęły, a ciało nabrało różowego koloru i przyjemnego fiołkowego zapachu. Codziennie przy jego grobie zbierały się tłumy ludzi, którzy pragnęli dotknąć jego ciała, by ozdrowieć….