Współczesny Samarytanin – charakterystyka
Czy we współczesnym świecie mamy szansę na znalezienie prawdziwego Samarytanina ? Uważam, że tak. Nie trzeba daleko szukać. Może nim być mama, tata, koleżanka, kolega czy też zupełnie obca nam osoba. Zależy to w szczególności od człowieka. Od wartości jakimi kieruje się w życiu codziennym. Nie musi to być człowiek bogaty, błyskotliwy, podziwiany wręcz przeciwnie, często bywa tak, że postać ta jest ?normalna?, spokojna, przeciętna, niezbyt wyróżniająca się z tłumu. Taka szara myszka. Zupełnie jak moja koleżanka Sara. To właśnie ją pragnę scharakteryzować jako przykład współczesnego Samarytanina.
Moja przyjaciółka ma piętnaście lat. Jest średniego wzrostu i szczupłej budowy ciała dziewczyną. Orzechowe oczy ciepło spoglądają zza okularów, a ciemne, długie włosy swobodnie opadają na plecy. Kocha ludzi i zwierzęta. Jest bardzo miłą, życzliwą i optymistyczną osobą. Ogromnie przejmuje się losem innych ludzi. Mimo, że jest nieśmiała bardzo angażuje się w dobroczynność. Za każdym razem, gdy organizowane są akcje charytatywne nie szczędzi pieniędzy. Woli bowiem oddać swoje oszczędności w słusznej sprawie. Gdy ktoś z klasy zachoruje jest w stanie pierwsza zanieść mu lekcje mimo, że mieszka za miastem. Wszystkie ?niepotrzebne? zabawki i ubrania oddaje potrzebującym. Zawsze znajduje czas dla przyjaciół i przede wszystkim siebie. Chętnie pomaga rodzicom. Uczy się pilnie. Ma bardzo dobre oceny. Mimo wszystko, jak każdy człowiek prócz zalet posiada także wady. Jest strasznie uparta i naiwna. Patrząc sercem, często nie zauważa przebiegłości i podstępności ludzi. Może i niewiele na tym traci, bowiem zawsze jest w stanie nieść pomoc bliźniemu. Jednak ciężko jest patrzeć na taką ?nieuczciwość? ze strony innych.
Zaprzyjaźniłam się z nią gdy byłyśmy w piątej klasie. Do szkoły zaczął wtedy przychodzić malutki kundelek, nazwany później Łatką z powodu dużej, czarnej plamki na lewym oku. Tak jak i ona, bardzo kocham zwierzęta. Po szkole, często zostawałam by zaopiekować się Łatką, choć trochę. Widocznie ona również, gdyż pewnego dnia spotkałyśmy się przy psiaku z kanapkami w ręku. Dużo wtedy rozmawiałyśmy. Okazało się, że mamy wiele wspólnych zainteresowań i mimo, że nie byłyśmy z tych samych klas bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. Spędzałyśmy wtedy dużo czasu razem, opiekując się kundelkiem. Już wtedy dała zauważyć się jej wielka dobroduszność. Przygarnęła łatkę, później Ogonka, Fistaszka jednak gdy rodzice nie zgodzili się na kolejne ?adopcje? na upartego szukała im domu, który następnie często znajdowała. Potem były już tylko akcje charytatywne, zbiórka pieniędzyi pomoc. Sara w jednej z rozmów przyznała mi się, że pragnie zostać ratownikiem. Można by się tego po niej spodziewać. Przecież tak bardzo lubi nieść bezinteresowną pomoc bliźniemu.
Uważam, że Sara jest osobą godną do naśladowania. Jej poświęcenie ludziom, może jak na razie nie wielkie, ale jakże potrzebne jest ogromnym darem, który należy pielęgnować. Nie wyobrażam sobie świata bez takich postaci, bo zawsze potrzebne jest wsparcie i pomaganie. Cieszę się, że we współczesnym świecie są ludzie, u których można liczyć na oparcie i którzy nie wołają ani oklasku ani nagrody za to, co robią. Liczy się dla nich po prostu szczęście innych.