estem ptakiem. Czuje wiatr, tak chłodny i miły w ten upalny, letni dzień. Lecę! Sobota, dzieci do szkoły nie idą tylko na plażę z rodzicami lub kolegami. Tyle narodu zebrało się na świnoujskiej promenadzie. Z góry to zupełnie inaczej wygląda. Wielkie i małe głowy wchodzą do budek lub powoli spacerują. A morze takie piękne i błękitne. Wiele dzieci kąpie się nad brzegiem. Skręcam w lewo. Słońce razi mnie w oczy. Niedaleko granica, a ja nie mam paszportu. Cofam się i lecę do latarni. To miejsce odpoczynku wielu ptaków. Stamtąd widać piękne lasy. Jestem zmęczona, więc postanowiłam odpocząć na gałęzi tego wielkiego kasztanowca. Miły cień panuje przy kwitnących owocach drzewa. Zrobiłam się senna i zasnęłam.
Noc, gwiazdy już świecą. Wróciłam na plaże i usiadłam na piasku. Kilkaset metrów dalej bawi się młodzież. O tej godzinie jest już zimno, ale to przyjemny chłód. Jakiś kruk przysiadł niedaleko. Podeszłam i przywitałam się. Opowiedział jak tydzień temu był w Wolinie. Oglądał jak niedaleko budują drogi. Zaproponował pobyt na promie. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, więc się zgodziłam. Długo lecieliśmy, bo mam małe skrzydełka. Dolecieliśmy. Jak pięknie. Tysiące świateł, a drugie tyle na wodzie się odbija. Na jednej z lamp na statku przycupnęliśmy. Papierek porzucony przez kogoś pływa koło promu, kilka ludzi na rowerach i z drugiej strony wycieczka staruszków z przewodnikiem. Po pewnym czasie mój kolega zaproponował rundkę nad kanałem. Zgodziłam się, bo on ma tyle mądrych pomysłów. Lecimy prawie koło gwiazd. Bezchmurne niebo, a ja czuje wolność. Nigdy nie było mi tak dobrze…