Proszę się drogi Kandydzie z nami podzielić w jaki sposob w jaki przemienił pan swoją żonę Kunegundę z brzydkiej i głupawej niewiasty w rezolutną gospodynie?
-Cóż, rzecz nie była łatwa. Wszakże wiemy, że kobiety łatwe w obyciu nie są. Lecz jest w pana pytaniu pewna nieścisłość- moja Kunegunda zawsze była gospodarna. I wciąż jest brzydka. Wszystko zależy od punktu widzenia. Potrzebny jest wybór. Możemy oddać się pesymizmowi i uznać, że brzydota jest najgorszą i najstraszniejszą wadą, jaka u kobiety może się pojawić. Jednak możemy przyjąć, że jest rzecz wcale nie taka ważna, zepchnąć brzydotę na bok. Ideał nie istnieje, w każdym razie nie w tym świecie. Musimy jednak umieć w niego wierzyć, ignorować cechy złe. Każda żona może być żoną cudowną o ile jej mąż tak o niej myśli.
Jest pan nieprzyzwoitym optymistą. Nauczył się pan tego od Panglossa?
Poniekąd owszem, on pokazał mi odpowiedni tor myśli. Jednak tak naprawdę to moja tułaczka pokazała mi, że radosne nastawienie może zmienić los. Spotkało mnie wiele nieszczęść, nie nastrajały mnie one zbyt dobrze. Gdy trafiłem do Lizbony nękanej trzęsieniem ziemi doszedłem do apogeum pesymizmu. Bo, z tysiąca miejsc, gdzie mógł ten kataklizm wystąpić, musiał się pojawić akurat tam, gdzie byłem ja. Był to wyjątkowy pech. Uznałem to za symbol i byłem pewien, że nie mam teraz szans na przeżycie. A jednak, cudem udawało mi się uniknąć śmierci. Szczęście w nieszczęściu. W pełni poczułem to, gdy ubogi Turek poczęstował mnie kandyzowanymi pistacjami. Doszedłem wtedy do wniosku, że nawet cierpienie ma sens- bo zawsze wiążę się z krótką chwilą radości. I to dla niej warto żyć.
Widzę, że wszystko w pańskim życiu ma wymiar symboliczny. Czy taki oddźwięk ma również pańska nieszczęsna wizyta u derwisza?
Cóż, wtedy na pewno bym tak nie powiedział. Dziś, z perspektywy czasu i mojej duchowej metamorfozy, rozumiem to. Chciałem z derwiszem rozpatrywać przyczyny nieszczęść i wszelkich klęsk i jednocześnie rozmawiać o pięknie otaczającym. Derwisz wiedział, że taka dyskusja nie miałaby sensu, bo zakończyłaby się na bardzo niewesołych wnioskach. Z losem należy się godzić, przyjmować go takim jakim jest. Milczeć na zło, cicho uśmiechać się do dobra. Wielogodzinne narzekanie zawsze kończy się tragedia.