Ja: Dzień dobry. Bardzo dziękuję za to, że zgodziłeś się udzielić mi wywiadu.
Mały Książę: Dzień dobry.
J: Czy od Twojej ostatniej podróży na ziemię coś się zmieniło?
MK: Nie za bardzo. Ludzie nadal śpieszą się donikąd i wyglądają na takich, którzy zapomnieli czego szukają. Tylko dzieci? Dzieci wiedzą czego chcą, niezależnie od czasów, w których żyją?
J: Co skłoniło Cie do powtórnej wizyty na naszej planecie?
MK: Poczułem chęć wyjechania gdzieś. Pierwszą planetą, która przyszła mi do głowy była Ziemia. Mam tu przyjaciół – Lisa i Pilota. Postanowiłem ich odwiedzić.
J: I co? Udało ci się ich spotkać?
MK: Lisa tak. Był tam gdzie zwykle. Bardzo miło było znów zobaczyć dawnego przyjaciela, zwłaszcza tego, który mnie tyle nauczył. Bardzo się zmienił. Już nie jest taki rudy jak kiedyś. I nie biega już tak szybko. Jednak nadal jest taki mądry jak dawniej. I pamiętał o mnie tak jak ja o nim. Z Pilotem niestety nie udało mi się spotkać. Nie pojawił się na pustyni, a ja nie wiedziałem gdzie go szukać. Ciekaw jestem czy nadal pokazuje ludziom rysunki węży boa?
J: Jak go wspominasz?
MK: Był zupełnie inny niż reszta. Pamiętał, że kiedyś też był dzieckiem, ale czasem zachowywał się jak dorosły. Na przykład kiedy próbował naprawić samolot. Bał się śmierci. Tak jak każdy człowiek nie rozumiał, że śmierć jest tylko podróżą w nieznane, nie jest niczym strasznym, pozawala wrócić do domu.
J: Nie wiem czy wiesz, ale Antonie Saint-Exupery po spotkaniu z Tobą napisał książkę pod tytułem „Mały Książę”. Jesteś w niej głównym bohaterem?
MK: Pilot wysłał mi tę książkę. Przywiązał ją do nóżek wędrownych ptaków. Jego rysunki są takie śmieszne (śmieje się).
J: Zdajesz sobie sprawę, że na Ziemi jesteś bardzo popularną osobą?
MK: Masz na myśli to, że dużo osób czytało tą książkę? Cieszę się z tego powodu, może dzięki temu dorośli przypomną sobie, że też kiedyś byli dziećmi, a dzieci nie będą chciały za wszelką cenę dorastać.
J: Kiedy zamierzasz wrócić do domu?
MK: Niedługo. Muszę zajmować się swoją różą. Zostawiłem ją samą z barankiem – dobrze jej pilnuje i przy okazji zjada baobaby (uśmiecha się).
J: Wypuszczasz go za skrzynki? Nie boisz się o Różę?
MK: Róży pilnuję. Jest zasłonięta kloszem i ja cały czas przy niej jestem. Nie mogę cały czas więzić baranka.
J: Nadal tak bardzo lubisz zachody słońca?
MK: Nie. Od kiedy wróciłem z Ziemi przestałem oglądać je tak często. Mam inne zajęcia. Rozmawiam z Różą, albo głaszczę baranka. Często też patrzę w gwiazdy.Wiem, że na którejś z nich, gdzieś tam są moi przyjaciele. Poza tym zawsze przypomina mi się woda, którą dał mi pilot. I ten śpiew studni?
J: Dziękuję ci bardzo za rozmowę. Życzę miłego powrotu do domu.
MK: Dziękuję bardzo. Do zobaczenia.