Zapożyczenia angielskie w polszczyźnie

TEMAT: Omów ekspansję zapożyczeń z języka angielskiego we współczesnej polszczyźnie.

Zapożyczenia – oznaka wolności, konieczność czy po prostu przejaw snobizmu? Czy można przed nimi uciec? Czemu jemy obiad a nie lunch i czym się różni organizer od terminarza?

Czym są zapożyczenia?

Zapożyczenia językowe – to nic innego jak wyrazy pochodzące z języków obcych, które przejmujemy i używamy na równych prawach jak wyrazy rodzime (rdzennie polskie). Są one wynikiem kontaktów z sąsiednimi narodami. Kontakty te mogą mieć najróżniejszy charakter: w czasach pokojowych polegają one przede wszystkim na wymianie handlowej i kulturalnej, np. wyjazdach w celach turystycznych czy edukacyjnych, sprowadzaniu specjalistów technicznych, artystw, uczonych etc. Społeczność rozwinięta pod względem naukowym lub technologicznym oddziałuje silniej na partnera pozostającego z nią w kontakcie i rezultatem tych oddziaływań są właśnie zapożyczenia. W książce pt. „Ze studiów nad językiem i stylem” Zenona Klemensiewicza czytamy, iż „są one skutkiem kulturalnych i cywilizacyjnych związków ze światem”. Trudno więc oponować innemu stwierdzeniu z w/w książki, które głosi, iż „pomnażanie zasobów słownikowych dla zaspokojenia wciąż przybywających potrzeb życia polskiego w rozmaitych dziedzinach jest nieodpartą koniecznością”.

Rys historyczny zapożyczeń – na początku była łacina…

Niewielu przeciętnych Polaków zdaje sobie sprawę z faktu, iż wiele słów, uważanych dziś za rdzennie polskie, jest w istocie wyrazami przejętymi z obcych języków i przyswojonymi w procesie historycznym. Przykładów nie trzeba szukać daleko: słowa cegła, kościół, rycerz, mur są jednymi z najstarszych zapożyczeń z języka niemieckiego i łaciny. Jako że zostały one przyjęte do naszego języka już w czasach Średniowiecza, trudno w nich znaleźć ślady cudzoziemszczyzny.

Przez blisko 10 wieków językiem, który wywierał największy wpływ na polszczyznę, była łacina. Przyjęcie chrześcijaństwa zachodniego przez naród w X wieku oznaczało wprowadzenie łaciny jako obowiązującego języka, szczególnie w sferze liturgii kościelnej i szkolnictwa. Na przestrzeni dziejów pojawiły się wpływy innych języków: niemieckiego (nazwy urzędów, instytucji, rzemiósł), czeskiego (tzw. bohemizmy, wyrazy takie jak: błahy, hańba, obywatel), włoskiego (z dziedziny sztuki, militarystki: bas, balet, fraszka, opera, sztylet, szpada), ruskiego (np. połonina, czerep, hultaj, hoży, nazwiska zakończone na -ic, -owic, np. Chodkiewicz, Szymonowic, królewicz, panicz), francuskiego (np. afisz, awangarda).

Od XIX wieku pojawiają się także zapożyczenia z języka angielskiego.

Klasyfikacja zapożyczeń

Zapożyczenia możemy podzielić na trzy grupy:

* właściwe – mamy z nimi do czynienia wówczas, gdy z obcego języka przejmujemy zarówno formę, jak i treść wyrazu (mogą one ulec nieznacznym zmianom). Zaliczamy do nich wszelkiego rodzaju internacjonalizmy (wyrazy istniejące w wielu językach w zbliżonej formie, oznaczające tą samą rzecz lub ideę, np. radio, video, telefon etc.), cytaty i pożyczki terminologiczne. Wich obrębie możemy także wyróżnić:
o pożyczki ustne (np. plac – Platzt, bruk – Brucke)
o pożyczki graficzne (np. laser, detergent)
* semantyczne (znaczeniowe) – kiedy do wyrazu rodzimego lub przyswojonego przypisujemy znaczenie z innego języka – od wyrazu, który w tym drugim języku brzmi podobnie. Wóczas zapożyczeniu ulega tylko nowa treść wyrazu. Zazwyczaj odbywa się to według następującego mechanizmu:
Wyraz A ma w języku I znaczenie „x”. Jest on podobny formalnie do wyrazu A’ w języku II, który ma dwa znaczenia: „x” i „y”. Ta wspólnota lub podobieństwo formy oraz fakt używania tych wyrazów w podobnych sytuacjach powoduje, iż wyraz A w języku I zaczyna nabierać znaczenia „y”, charakterystycznego wcześniej tylko dla wyrazu B w języku II (patrz schemat w załączniku).

Na przykład, w języku rosyjskim występuje słowo „obespieczit”, podobne formalnie do polskiego słowa „zabezpieczyć” j mające dwa znaczenia: „uczynić bezpiecznym” oraz „sprawić, żeby miał”. W języku polskim słowo „zabezpieczyć” ma tylko jedno znaczenie: „uczynić bezpiecznym”. Pod wpływem języka rosyjskiego wyraz ten nabrał z czasem drugiego znaczenia: „sprawić, żeby miał”.

Zapożyczenia semantyczne pojawiają się na ogół, gdy osoby tłumaczące obcojęzyczne teksty nie zwracają uwagi na to, iż podobieństwo formalne wyrazów nie zawsze idzie w parze z podobieństwem znaczeniowym. Z czasem nowe znaczenie upowszechnia się.

* kalki językowe – są to takie zapożyczenia,w których obca pozostaje forma i struktura, zaś „materiał językowy” jest rodzimy. Bardzo dobrym przykładem jest wyraz „nastolatek”, którego cząstki składowe zostały dosłownie przetłumaczone z języka angielskiego („teen” – nasto, „ager” – latek). Skalkowany wyraz był bardzo udany i upowszechnił się.

Do kalek językowych możemy także zaliczyć słowa, których czątki przetłumaczono z języka niemieckiego: listonosz (Brieftrger, czasopismo (Zeitschrift), ogniotrwały (feuerfest).

Zdarzają się także słowa, których kalkowanie zatrzymało się w połowie – przetłumaczono jedną cześć wyrazu, pozostawiając drugą w formie obcej (czasem po drobnych modyfikacjach). Takimi półkalkami (hybrydami) są np. wyrazy „burmistrz” (Brgermeister), „pióropusz” (Federbusch, bawełna (Baumwolle).

Historia angielskich wpływów językowych w polszczyźnie

Obecność wpływów angielskich w polszczyźnie stwierdza się na podstawie analiz dawnych słowników oraz tezaurusów. Pierwsze wpływy z tego języka odnotowuje się w XIX wieku. Upamiętnia je Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu” w postaci Hrabiego, który ubiera się w stylu angielskim, a jego towarzysze, przebrani za dżokejów, towarzyszą mu w przejażdżkach konnych.

Pierwsze słowo pochodzenia angielskiego odnotowuje tezaurus polsko-łacińsko-grecki z 1632 r. – jest to wyraz „brytan” w znaczeniu „wielki pies”. Na przełomie XVIII i XIX w. pojawia się rzeczownik „budget” (budżet).

W latach 1807-1814, w sześciotomowym „Słowniku Języka Polskiego” Samuela Lindego odnotowano kilkanaście anglicyzmów, wśród nich między innymi: flanela,frak, klub, rum, porter.

W ciągu XIX wieku, na skutek powstania Imperium Brytyjskiego oraz dynamicznego rozwoju Stanów Zjednoczonych, szerzy się ogólnoeuropejski trend do wprowadzania anglicyzmów do różnych języków, w tym także do polszczyzny. Na przełomie XIX i XX wieku słowniki (wśród nich słownik autorstwa Michała Amszejewicza, czy słownik wileński). Odnotowują one zapożyczenia w dziedzinach życia społecznego, ekonomicznego, nazw kulinarnych, terminów sportowych i technicznych.

Także w XX wieku angielszczyzna wywiera silny wpływ na rozmaite języki. Słownik warszawski, wydawany w latach 1900-1923, odnotowuje już 250 anglicyzmów (przy czym słowniki z przełomu wieków odnotowywały 100-180 takich słów). Najwięcej pojawia się w dziedzinie sportu, kuchni, transportu oraz realiów amerykańskich.

W ciągu XX wieku liczba anglicyzmów w polszczyźnie wzrasta gwałtownie. O ile praca Heleny Koniecznej z połowy lat 30. wyszczególnia ok. 500 zapożyczeń, o tyle praca Elżbiety Mańczak-Wohlfeld rejestruje już 1600. Oprócz tego, autorka dzieli je na 45 pól znaczeniowych, z których najliczniejsze to: sport, człowiek, muzyka i technika.

Nie jest zatem prawdą, jakoby proces zapożyczania słów z języka angielskiego zaczął się w XX wieku. Należy pamiętać także, iż są to w większości zapożyczenia konieczne, tym samym są one w pełni akceptowane pod kątem poprawności językowej.

Przykłady zapożyczeń w różnych dziedzinach życia

Z powyższego wywodu wynika, iż zapożyczenia z języka angielskiego są dziś wszechobecne w polszczyźnie.

W artykule pt. „Z angielszczyzną za pan brat” Sylwia Dekiert przytacza wiele przykładów anglicyzmów, których użycie nie zawsze jest uzasadnione. Pierwsze zdanie tekstu jest żywcem wyjęte z języka młodzieżowego:

„Spotkajmy się w pubie, zagramy partyjkę w darta, pogramy w Małysza na kompie, a jak nam sie znudzi, pójdziemy na jakieś małe party do Night Clubu. U mnie cienko z cashem, a dziś wjazd za śmieszne price’y. Przyjadę na desce, bo nie mam już fuela w baku.”

Autorka wyraża ubolewanie, iż na ulicach, witrynach sklepowych, reklamach jest coraz więcej tekstów obcojęzycznych, przede wszystkim angielskich, a coraz mniej polskich, zrozumiałych. Konsekwencją tego może być drastyczne zubożenie naszego języka.

Ważnym źródłem zapożyczeń są środki masowego przekazu, a przede wszystkim reklamy.

Zapożyczenia często są używane w żargonach różnych środowisk specjalistycznych.

W środowiskach motoryzacyjnych, zwłaszcza warsztatach i na giełdach samochodowych często używa się terminów, które dla osób z zewnątrz są niezrozumiałe. Np. podnośniki szyb – hebery; światła – lajty, pełne wyposażenie – full wypas.

Ciekawe zwroty możemy także usłyszeć w języku warszawskich korporacji. W Multikinie bileter nazywany jest uszerem, a kasa to box w formie mnogiej i spolszczonej („idź na boksy”). Zaś w przeglądanie ofert w firmach rekrutacyjnych to skrining cefałek.

Inną dziedziną, gdzie zapożyczenia są istotną częściąjęzyka jest informatyka. Samo słowo „informatyka” wywodzi się z języka francuskiego i jest zlepkiem słów „information” (informacja) i „automatique” (automatyka). Zasób słów w tej dziedzinie szybko i na bieżąco poszerza się wraz z jej rozwojem.

Między barbaryzmem a zapożyczeniem

Powyższe przykłady to niewielki ułamek wszystkich aspektów i dziedzin życia, w któych możemy dostrzec wpływy zapożyczeń angielskich. W miarę upływu czasu będzie ich jeszcze przybywać. Należy jednak uświadomić sobie, że nie każde obce słowo w polszczyźnie zasługuje na miano zapożyczenia, a tym samym jego użycie jest dopuszczalne i uzasadnione. Wyrazy obce, które mimo posiadania swoich rodzimych odpowiedników są w użyciu nazywamy barbaryzmami. W przeciwieństwie do zapożyczeń, nie poddają się one modyfikacjom (przyswojeniu); stanowią synonimy rodzimych wyrazów. Barbaryzmy są słowami niepożądanymi, często utrudniają, a wręcz uniemożliwiają odbiór treści osobom, które nie znają języków obcych.

Przykładem może być fragment humoreski Zenona Wiktorczyka pt. „Weekend party”:

„Zostałem zaproszony na weekend-party do przyjaciół w hrabstwie Serock (…) nad Bugo-Narew-river.
Od początku było very nice. (…) Słynny idol big-beatu zjechał jednośladową hondą z dwukrotną miss strip-teasu ekskluzywnego. Obydwoje w blue-dżinsach (…) i w koszulkach (..) z napisami na piersiach: u niej „Both for my boss”, u niego „For every girl” (…).
Wieczorem odbył się wystawny dinner w living-roomie. (…) Na pieczyste był porc z kapustą i pieczonymi potatoes. (…) Słuchaliśmy long-playów (…) a potem hitów top-twenty. (…)
W każdym razie było very nice indeed.”

O ile słowa takie jak striptease, dżinsy, hit zadomowiły się już w naszym języku i są powszechnie używane, o tyle użycie obcych odpowiedników słów: rzeka, salon, ziemniaki nie tylko utrudniło odbiór tekstu, ale wręcz stworzyło efekt komiczny.
Różne postawy wobec wpływów angielskich

Istnieje grupa ludzi, którzy głoszą postawę puryzmu językowego. Cechuje ich przesadna troska o czystość i poprawność języka ojczystego. Domagają się oni usunięcia z niego wszelkich obcych naleciałości. Zjawisko to najczęściej związane jest z ideologią narodową lub społeczną. W żadnym wypadku nie jest to działalność na korzyść języka, prowadzi ona do jego zubożenia, a wręcz utrudnienia komunikacji.

Nie należy także popadać w drugą skrajność, a mianowicie używać wyłącznie słów obcych.

W swoim artykule pt. „Taki styl” Jacek Fedorowicz wskazuje na anglicyzmy, które swoją formą mogą wprowadzać Polaków w błąd. Trafnie określa także pośrednią przyczynę tych pomyłek: język nie nadąża z adaptacją tych wyrazów. Bezpośrednia jest taka, iż to ludność anglojęzyczna upowszechniła wiele przedmiotów i idei i nazwała je w swoim języku.

Na problem zastępowania wyrazów rodzimych przez obce odpowiedniki zwraca także uwagę Michał Głowiński na łamach artykułu w tygodniku „Polityka”. Posługując się jaskrawym przykładem”lunchu” wyjaśnia jedną z przyczyn używania barbaryzmów – snobizm. Odrzuca także tezę, postawioną przez Maję Wolny, jakoby język polski był zagrożony wyginięciem. Jego zdaniem:

„Klęska języka byłaby nie tylko klęską polskiej kultury, byłaby trudno wręcz wyobrażalną klęską narodową.”

Z artykułów tych wynika jednoznacznie, iż nie można bezkrytycznie przyjmować wszystkich anglicyzmów i konstrukcji językowych.

Konkluzja

Jak zatem należy podchodzić do zapożyczeń? Przede wszystkim, nie należy oceniać słowa w kategoriach „polski czy zapożyczony”. Ważne jest, czy wyraz ten jest potrzebny i czy ma polski odpowiednik. Trafniejsze zatem jest pytanie „potrzebny czy niepotrzebny”.

Nie zapominajmy, iż zapożyczenia są jednym z czynników, które znacząco wpływają na rozwój języka. Ten zaś jest poszerzany na bieżąco, w miarę naszych potrzeb. Trudno zatem przeciwstawiać się „fali anglicyzmów”. Koniecznością jest kształtowanie świadomości językowej w społeczeństwie – ludzie muszą być świadomi tych wpływów i być w stanie je konstruktywnie oceniać pod kątem przydatności i poprawności.

Bibliografia

W nawiasach obok źródeł pochodzących z internetu znajdują się daty, kiedy treści były dostępne pod podanymi adresami. Od czasu przygotowania tekstu mogły one ulec zmianie bądź likwidacji.

1. P. Bąk: Gramatyka języka polskiego. Wiedza Powszechna, Warszawa 1984, s. 151, 153.
2. S. Dekiert: Z angielszczyzną za pan brat [na:] http://rower.itvp.pl/article.php?kat=6&id=282 (06.02.2005 r.)
3. S. Dekiert: Zapożyczenia – konieczność czy snobizm? [na:] http://rower.itvp.pl/article.php?kat=6&id=798 (05.02.2005 r.)
4. J. Fedorowicz: Taki styl [z:] „Gazeta Telewizyjna” nr 23, s. 37 [w:] „Gazeta Wyborcza”, piątek 28 stycznia 2005 r.
5. M. Głowiński: Słowa, słowa, słowa… Obiad i lunch [na:] http://respublica.onet.pl/1013065,artykul.html (06.02.2005 r.)
6. B. Gondek: Słownik ze Słomczyna [w:] „Wysokie Obroty” nr 13/76, s. 5 [z:] „Gazeta Wyborcza”, czwartek 31 marca 2005 r.
7. H. Janeczko: Konspekt lekcji w klasie II Liceum Ogólnokształcącego. Wyrazy zapożyczone [na:] http://ipe.pl/archiwum/ /html/prace/janeczko/wyrazy_zapozyczone.htm (26.01.2005 r.)
8. B. Klebanowska, W. Kochański, A. Markowski: O dobrej i złej polszczyźnie. Wiedza Powszechna, Warszawa 1989, s. 271-273, 281-286
9. R. Przybylska – O języku polskim. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002; s. 267-269
10. J. Stokłosa: Zapożyczenia w polskim słownictwie informatycznym [na:] http://www.aci.com.pl/mwichary/terminology/informatyka/8605?language=pl (26.01.2005 r.)
11. Z. Wiktorczyk: Weekend party [w:] W. Cienkowski: Język dla wszystkich – część druga. Książka i Wiedza, Warszawa 1980; s. 131-132
12. A. Wolański: Warsztat filologa. Na początku był brytan [na:] http://anglofan.felberg.pl/?dzial=9 (26.01.2005 r.)
13. M. Wolny: Plamy na języku [na:] http://polityka.onet.pl/162,1008984,5,,druk.html (06.02.2005 r.)