Zawsze miałem zaufanie do siły i rozumu – opowiadanie Kreona

Zawsze miałem zaufanie do siły i rozumu… tak, zawsze. Chociaż trudno ufać czemuś, co jet nietrwałe i nie zawsze ma racje. Bo przecież na świecie nie ma niczego, ani nikogo kto ma stuprocentową rację. Więc nie wiem, czy dobrze zrobiłem, mając bezgraniczne zaufanie do tych dwóch wartości. Lecz nie mnie to oceniać…

We wszystkich wojnach i wszystkim, cokolwiek robiłem, miałem zaufanie do siły i rozumu. We wszystkim. W sprawach państwowych, aż po wychowywanie mego własnego syna. Sam widzisz, drogi czytelniku, że nie mogłem postąpić inaczej i w tej sprawie, sprawie która była od początku przegrana. Wszystko zaczęło się od sporu o władzę, w którym brali udział dwaj bracia: Polinik i Eteokles. To oni rozpoczęli rywalizację o tron Teb, przez co zaczęła się wojna. Obaj zginęli w bratobójczej walce. Obaj. I kraj pogrążył się w smutku. Lecz jak nakazywało prawo, pochowano tylko Eteoklesa. Polinika kazałem pozostawić martwego na polu bitwy, przecież był zdrajcą, których zakazano grzebać. I to właśnie zawarzyło nad wszystkim.

Antygona była moją siostrzenicą, siostrą Polinika i Eteoklesa oraz Ismeny. Nigdy nie było z nią problemów, była zawsze spokojna, opanowana. Lecz w noc dwa dni po bitwie, sprzeciwiła się moim prawom, jednocześnie wydając wyrok na siebie, pochowała Polinika. Miała szczęście, nikt jej nie widział, więc myślano że to duchy, przysłane tam z woli bogów. Ja jednak wyczuwałem podstęp. Kazałem postawić przy ciele Polinika straż. I oto na następny dzień zostaje mi przyprowadzona Antygona. Cóż miałem począć, przecież była moją siostrzenicą. Dawałem jej szansę, by mogła się wszystkiego wyprzeć, a uwolniłbym ją. Lecz ona nie skorzystała nawet z pomocy Ismeny, która chciała mi wmówić, że to ona pochowała brata.

Myślałem długo, toczyłem psychiczny bój z samym sobą, starałem się nie zważać na racje, którymi się dotąd kieowałem. Jednak nie mogłem, nie mogłem zrobić nic przdeciw prawu, inaczej zrobiłbym coś przeciw sobie. Czy tym samym nie udowodniłbym moim poddanym, że jestem słabym i niepewnym siebie władcą? Czy w państwie nie wybuchnąłby bunt i anarchia? Przecież prawo zostało ustanowione po to, aby je przestrzegać. Nie mogę zrobić wyjątku, nie mogę zrobić go nawet dla tak bliskiej osoby, jaką jest dla mnie Antygona. Nie mogłem ulec prośbą syna ani żony. Skazałem ją na zamknięcie w grobowcu. Lecz kiedy wreszcie się opamiętałem, kiedy zrozumiałem, że zrobiłem źle, było już za późno. Antygona popełniła samobójstwo. Tragedia ta pociągnęła za sobą smierć moich bliskich – syna i żony.
I tak to się wszystko odbyło. I teraz żyję, ale czymożna nazwać to życiem? Jestem jak roślina, jem, śpię, ale już nikt nie daży mnie uczuciami. Ja już też nie kocham. Odsunąłem się od ludzi, oni ode mnie tęż. Sądzą, że jestem przeklęty. To prawda. Jesem przeklęty, bo uwierzyłem sile i roumowi, a odrzuciłem wiarę w moje serce.