Utwór Zbigniewa Morsztyna z całą pewnością można zaliczyć do nurtu poezji wanitatywnej. Jego treść ma na celu uzmysłowienie człowiekowi jego marności i nieważności.
Podmiot poucza nas, a także samego siebie, że najodpowiedniejszą postawą powinno być okazywanie przez nas smutku w obliczu kruchości własnego życia. Ciągle pracujemy, jesteśmy zabiegani, cały świat pędzi i zatraca się w tym pędzie do tego stopnia, że nie zauważa upływu nieubłaganego czasu.
Podmiot nawiązuje też do mitycznej prządki, która, nie mając litości, we własnym momencie przetnie nić naszego życia. Zwraca się też do „Nieśmiertelnego” (Boga), używając hiperboli przy jego opisywaniu, co jeszcze bardziej podkreśla naszą nikłość i bezradność. Na końcu prosi Boga o cofnięcie czasu i przedłużenie ludzkiego życia, w zamian obiecując do końca swoich dni chwalić Go i modlić się do Niego.
Także środki stylistyczne użyte w utworze mają na celu wzbudzenie w odbiorcy trwogi, poczucia niepewności i zagrożenia. Epitety podkreślają powagę i niezmienność („czas niewrotny”, „kres ostatni”). Porównania jeszcze bardziej umniejszają znaczenie człowieka („ludzie biegają […] i jako muchy kręcą się po rynku”). Echolalia niemal pozwala usłyszeć zegar wybijający kolejne godziny upływającego życia („tam, sam”). Nawet pozornie porządkująca enumeracja („jak wiatr, jak chmury”) następuje tuż przed inwersją („ostre nożyce/nielutościwa tyranka gotuje”), antytezą („przedłuż ukrócony czas”) i przerzutnią („do matni/okrutnej śmierci”), które burzą chwilową harmonię.
Wszystkie te zabiegi powodują w człowieku zwątpienie i zmuszają do refleksji nad własnym losem.